Karol Bielecki specjalnie dla SE: Daję sobie rok! (WYWIAD!)

2010-06-22 14:56

To się nazywa hart ducha. Kiedy kilka dni temu, po drugiej operacji, Karol Bielecki (28 l.) usłyszał, że nie odzyska wzroku w lewym oku, ogłosił zakończenie kariery. Ale dziś już tak nie mówi - chce powalczyć o powrót na parkiet!

W rozmowie z oficjalną stroną internetową swojego klubu, Rhein Neckar Loewen, reprezentant Polski w piłce ręcznej powiedział: "Wiem, że mam szansę".

"Super Express": - Po tej deklaracji powiało optymizmem...

Karol Bielecki: - Spokojnie, nie jest to hurraoptymizm. Wiem, że czeka mnie piekielnie trudne zadanie, ale dziś nie myślę już tak, jak jeszcze kilka dni temu: że to koniec, że już nigdy nie zagram. Nie ogłoszę też, że na pewno wrócę, ale jestem przekonany, że warto spróbować.

- Ile dajesz sobie czasu?

- Mam świadomość, że to będzie długa droga. Wszystko zależy od tego, jakie efekty będzie przynosiła rehabilitacja. Daję sobie rok. Myślę, że po takim czasie będzie już jasne, czy powrót do gry jest możliwy.

- Na czym ma ta rehabilitacja polegać?

- Muszę nauczyć się widzieć jednym okiem, radzić sobie bez tego, co lekarze nazywają "widzeniem przestrzennym". Ale nie chodzi tylko o widzenie. Brak jednego oka sprawia, że pojawiają się kłopoty z koordynacją. I nad tym właśnie będę pracował.

- Całą rehabilitację będziesz przechodził w Niemczech?

- Tak. Są tu świetne warunki. A ja chcę bardzo uczciwie i ciężko pracować podczas tej rehabilitacji, więc zostaję w Niemczech. Zresztą cały czas będę miał ważny kontrakt z klubem. Na trochę zmienionych warunkach, ale ważny. A że oprócz tego miałem bardzo solidne ubezpieczenie prywatne, to przynajmniej o finanse martwić się teraz nie muszę.

- Z ogromnym wsparciem spotykasz się chyba z każdej strony.

- Oczywiście. Są przy mnie bliscy, fantastycznie zachowuje się klub. Decyzja o próbie powrotu do sportu była tylko moja, ale lekarze natychmiast zadeklarowali, że będą mnie wspierać. Dochodzą też do mnie słowa otuchy od kibiców w Polsce, za które bardzo dziękuję. Wiem, że minie trochę czasu i temat Karola Bieleckiego nie będzie już na czołówkach gazet, ale obiecuję, że ja dalej będę robił swoje.

- W powrocie na boisko miałyby ci pomóc specjalne okulary.

- Tak, nawet już takie widziałem. Wiem, że byli zawodnicy, którzy w nich grali. Chodziłoby po prostu o to, żeby chronić prawe, zdrowe oko. Ale nad tym będę się zastanawiał później. Najpierw muszę dojść do takiej sprawności, żeby móc wyjść na parkiet. Choćby po to, żeby zagrać pożegnalny mecz. Ale kto wie, może tych meczów będzie więcej...

- Jak na człowieka, który niedawno doznał koszmarnej kontuzji, trzymasz się znakomicie.

- Nie rozczulam się nad sobą. Moje życie jest w porządku i nic się w nim nie zmieniło. Oczywiście poza tym, że nie widzę na jedno oko, ale przecież nawet z jednym okiem mogę żyć 80 albo 90 lat. I to żyć szczęśliwie.

Dramat Karola

Fatalnej kontuzji Karol Bielecki (28 l.) nabawił się 11 czerwca w meczu towarzyskim z Chorwacją. Josip Valcić przypadkowo trafił reprezentanta Polski palcem w oko - rozerwał powiekę, uszkodził gałkę oczną. Pierwszej pomocy udzielono Bieleckiemu w Kielcach, potem były operacje w Lublinie i niemieckiej Tybindze. Po tej ostatniej stało się jasne, że Karol nie będzie widział na lewe oko. Ale to nie musi oznaczać końca kariery!

Najnowsze