Wielka, kilkumetrowa podobizna i napis: "Cały kraj, cała hala chyli czoła przed dumą handballa". Tak podczas prezentacji drużyn przywitano niezłomnego sportowca. A zazwyczaj opanowany i spokojny "Kola" nie krył wzruszenia.
- Nie potrafię wyrazić swojej wdzięczności i radości za tak wspaniałe przyjęcie. Aż ciarki po plecach przechodziły, gdy kibice skandowali moje nazwisko. Dla takich chwil warto się męczyć - mówił łamiącym się głosem bohater popołudnia, który właśnie w Kielcach w czasie meczu reprezentacji z Chorwacją stracił oko.
Przeczytaj koniecznie: Piłka ręczna. Vive Targi Kielce - Rhein Neckar Loewen, wynik meczu 23:23 – Bielecki nie pokonał zespołu Wenty
Od pierwszego gwizdka sędziego podniosły nastrój ustąpił miejsca walce. Bielecki wszedł na parkiet w 15. minucie przy stanie 6:5 dla Vive. Już w pierwszym kontakcie z piłką huknął jak z katapulty, ale Marcus Cleverly obronił. W 18. minucie kielecki bramkarz był już po strzale reprezentanta Polski bezradny. A na trybunach zamiast ciszy... brawa dla Bieleckiego. Karol rzucił w sumie 5 goli.
Pierwsza połowa to pojedynek golkiperów. Cleverly i Sławomir Szmal w bramce "Lwów" bronili jak natchnieni, a kielczanie dzielnie stawiali czoła liderowi grupy A Ligi Mistrzów. Do przerwy był remis 12:12.
W drugiej połowie kielczanie uciekli rywalom na 3 gole (16:13), ale roztrwonili przewagę. Do końca trwała wymiana ciosów, czerwone kartki dostały dwie polskie gwiazdy "Lwów" - Grzegorz Tkaczyk i Bielecki. Vive powinno wygrać, jednak na 4 sekundy przed końcem Rastko Stojković (29 l.) nie wykorzystał rzutu karnego!
Patrz też: Karol Bielecki wraca do Kielc po kontuzji oka - WYWIAD