Taniec na rurze łączy taniec z elementami gimnastycznymi i akrobatycznymi. Zawodniczki wykonują szpagaty, wygięcia, salta, flagi (zawiśnięcie równolegle do podłoża), stają na rękach... Wszystko w rytm z muzyki.
- Jestem przekonana, że pole dance jest sportem - mówi Kasia Bielecka, która jest nie tylko zawodniczką, ale i instruktorką w Bielsku Białej. - Trenuję pięć razy w tygodniu. Wiem, ile się trzeba natrudzić i zmęczyć, by opanować jakąś figurę. Ale lubię to. Bardzo poprawia sylwetkę. Znalazłam swoją specjalność w życiu i chcę się rozwijać.
Wielu osobom taniec na rurze kojarzy się ze striptizem. - Tak myślą ci, którzy nie trenują tej konkurencji. Zawsze mnie denerwowało, gdy ludzie tak kojarzyli mój sport - irytuje się mistrzyni Europy. - W Chinach uprawiany jest taniec na palach w wykonaniu mężczyzn. Ja trenuję od czterech lat. Ćwiczą ze mną i rówieśniczki, i panie w wieku mojej mamy. Żadna z nich na pewno nie zrobiłaby striptizu.
Mistrzyni Europy przyznaje, że miała jednak chwile zwątpienia. - Kiedy zaczynałam uprawiać tę dyscyplinę, zdarzały się docinki ze strony koleżanek i kolegów. Zawsze jednak tłumaczyłam sobie, że nie ma co się przejmować, że niektórych osób nie da się przekonać. Myśli o porzuceniu pole dance miałam tylko wtedy, gdy wyglądało na to, że nie poradzę sobie z opanowaniem jakichś figur. Ale zawsze w końcu przychodził postęp - śmieje się Katarzyna.
Piotr Żyła jako dzieło sztuki. Niesamowita wystawa
Massa atakuje Williamsa i Kubicę
Zmiany w skokach narciarskich dotkną nawet bielizny skoczków