- Phelps jest coraz bliżej. Jest pan w stanie go w przyszłości pokonać?
Konrad Czerniak: - To najwybitniejszy pływak w historii i należy mu się szacunek. Ale nie jest nadczłowiekiem. Nie chcę niczego obiecywać, ale potrafię sobie wyobrazić, że go dogonię.
- Byłby pan w stanie zbliżyć się do niego trenując w Polsce?
- Myślę, że nie byłoby z tym problemu, pod warunkiem, że Bartek Kizierowski znalazłby się tutaj. W końcu każdy basen jest taki sam, a efekt pracy zależy od trenera i zawodnika.
- Zmieniła się pańska sylwetka, odkąd w roku 2008 przeniósł się pan do Hiszpanii?
- Owszem, urosłem 2 cm. A ważę teraz 87 kg, o 15 więcej niż przed wyjazdem. To efekt treningów siłowych, ale też i naturalnego rozwoju fizycznego. I niech tak zostanie.
- Jest pan bardzo spokojnym człowiekiem. Nie przeszkadza to panu w mobilizowaniu się do walki?
- Dużo pracowałem z Bartkiem nad zachowaniem mentalnym przed startem. Nie wyszło w ME 2010, ale błędy uczą i w Szanghaju stres mnie nie zjadł. Jeśli był, to zamieniłem go na coś pozytywnego, by dawał mi dodatkowo "kopa".
100 m motylkiem
Michael Phelps: rok 2010 50,65 s (2. na świecie), rok 2011 50,71 (1.)
Konrad Czerniak: rok 2010 52,03 (12.), rok 2011 51,15 (2.)