Lebiediew chciałby zdążyć z wprowadzeniem swojego pomysłu przed mistrzostwami świata w 2018 roku. Rosjanin uważa bowiem, że problem chuliganów podczas wielkiej międzynarodowej imprezy może się okazać niemożliwy do pokonania. Tym bardziej, że do Rosji zjedzie cała elita stadionowych awanturników. Na czele z Anglikami, których Lebiediew określił mianem... "niezdyscyplinowanych prostaków i słabych wojowników". No tak, nie to co elokwentna rosyjska młodzież.
- Rosja byłaby pionierem nowego sportu - stwierdził polityk, uznając, że nowa dyscyplina zrobiłaby furorę wśród fanów. Drużyny kiboli miałyby liczyć 20 zawodników, a ich spotkania odbywać się na specjalnych arenach. Wydarzenia transmitować miałyby telewizje, najlepiej tuż przed samymi spotkaniami piłkarskimi. Ot, "Rosja przegrała na boisku piłkarskim, ale zlała fanów rywali i czuje się moralnym mistrzem świata".
Cóż, mamy wrażenie, że nigdy nic głupszego nie usłyszeliśmy. Ale mamy pomysł, jak minimalnie zmodyfikować pomysł Lebiediewa. 20 osób? Tak. Bez sprzętu? Jak najbardziej. Na specjalnej arenie? Jak mogłoby być inaczej? Dokładniej to w więzieniu.