Większość członków zarządu to klakierzy urzędującego prezesa, więc bardzo ochoczo przegłosowali podwyżkę dla pryncypała. Jeden z niewielu krytyków Laty w tym gronie, mecenas Jacek Masiota, akurat nie był obecny na haniebnym posiedzeniu, ale jest zbulwersowany tym, co się wydarzyło w warszawskim hotelu "Westin", gdzie potajemnie zaplanowano skok na kasę.
- Moim zdaniem to fatalny pomysł. Niestety, w PZPN wyznawana jest zasada: czy się stoi, czy się leży, mnóstwo kasy się należy. Jestem zdecydowanie przeciwny takim ruchom. Podwyżki powinny być przyznawane tylko w wypadku, gdy działacze czy prezes mają jakieś wybitne osiągnięcia, a nie tak, jak to się stało ostatnio - denerwuje się Masiota, jeden z niewielu w zarządzie PZPN, który przeciwstawia się ekipie Laty.
Przyznanie sobie wysokich diet oznacza, że każde posiedzenie zarządu będzie teraz kosztować ponad 30 tysięcy złotych (18 członków). Niedawno Lato sprzedał firmie SportFive prawa do meczów polskiej kadry na najbliższe 10 lat za 100 milionów euro. Właśnie zaczęło się zagarnianie tej kasy...