Sensacyjny Kopciuszek nie dał rady gigantowi z Poznania i odpadł z rywalizacji o Puchar Polski. Po zwycięstwie w pierwszym spotkaniu wszyscy zastanawiali się, czy drugoligowy zespół pójdzie za ciosem i wyrzuci za burtę wicelidera ekstraklasy. Tak się nie stało i na Stadionie Narodowym dojdzie, miejmy nadzieje do wielkiego starcia z Legią Warszawa.
Zobacz: Lech Poznań - Błękitni Stargard Szczeciński 5:1! Będzie wielki HIT na Stadionie Narodowym
Pomimo porażki trener Błękitnych był zadowolony ze swojego zespołu, który odpadł dopiero po dogrywce. - Mecz ułożył się tak, jak sobie wymarzyliśmy i zaplanowaliśmy. Udało nam się przetrwać pierwsze minuty, a później strzelić bramkę. Nie chcę się odnosić do decyzji sędziego, bo nie jestem osobą kompetentną, a dodatkowo są jeszcze emocje, ale gdybyśmy grali jedenastu na jedenastu, to w finale byliby Błękitni - powiedział Krzysztof Kapuściński.
Trzeci gol dla "Kolejorza" oznaczał dogrywkę w czwartkowym spotkaniu. Szkoleniowiec rewelacji tegorocznego Pucharu Polski zaznaczył, że nawet taki obrót spraw go nie podłamał. - Wierzyłem do końca w tych wspaniałych ludzi. Dla mnie są gladiatorami, drużyną wyśmienitą. Jestem dumny, że mogę pracować z tak fajnymi ludźmi. Pomyślałem, że to jeszcze nie koniec, liczyłem na trochę mniejszą koncentrację w Lechu i że wtedy uda nam się zadać decydujący cios. Cały czas tliła się nadzieja - dodał Kapuściński.