Stefan Szczepłek już w 2014 roku przeszedł na emeryturę, ale w dalszym ciągu publikował komentarze. Od 1999 r. jest związany z "Rzeczpospolitą", gdzie był zastępcą kierownika działu sportowego. Wcześniej pracował też w "Piłce Nożnej", "Życiu Warszawy" i Telewizji Polskiej. 74-latek jest autorem kilku książek, m.in. "Deyna, Legia i tamte czasy" czy "Mecze polskich spraw". Jest jednym z najbardziej uznanych polskich historyków piłki nożnej, ale po 50 latach dziennikarskiej pracy powiedział "dość". "30 maja 1973 roku ukazał się mój pierwszy tekst, podpisany imieniem i nazwiskiem. Nosił frapujący tytuł „Juventus, drużyna Fiata”, a zamieścił go dziennik „Sztandar Młodych”, jako zapowiedź finału rozgrywek o Puchar Mistrzów Juventus - Ajax. Od tamtej pory liczę sobie staż pracy dziennikarskiej. Pięćdziesiąt lat to dobry moment, żeby powiedzieć: dziękuję, wystarczy" - napisał Szczepłek na Facebooku.
Stefan Szczepłek kończy dziennikarską karierę
"Spełniło się większość moich dziecięcych i młodzieńczych marzeń. Obejrzałem tysiące meczów na prawie „całym” świecie, byłem na siedmiu mundialach, mistrzostwach Europy, Afryki, kilkudziesięciu finałach najważniejszych rozgrywek pucharowych. Byłem świadkiem historycznych zdarzeń, z golami Diego Maradony na Estadio Azteca włącznie. Dzięki dziennikarstwu i piłce zobaczyłem najciekawsze miejsca i poznałem setki ludzi. Miałem szczęście, że na ogół trafiałem na kompetentnych i przyzwoitych szefów. Mimo że pracowałem w dwóch ustrojach nikt mi nigdy nie mówił co i jak mam pisać" - kontynuował.
"Ale, być może największą wartością jest to, że ci, o których pisałem wczoraj i pół wieku temu chcą jeszcze ze mną rozmawiać. Mam dzięki temu znajomych w całej Polsce. Gdybym dziś zaczynał pracę dziennikarską, nie doczekałbym żadnego jubileuszu. Szybko by mnie wyrzucono, bo wiedza, jaką sam zdobywałem jest w internecie, nie potrafiłbym znaleźć żadnej sensacji ani - tym bardziej - jej wymyślić. Praca była moim hobby, więc nie da się jej tak nagle zakończyć. Ale znacznie ograniczyć - jak najbardziej. Dziękuję wszystkim, którzy mnie czytali, słuchali lub oglądali. Było bardzo miło. Życzę każdemu, żeby robił to, co lubi. Mnie się udało" - zakończył legendarny dziennikarz.