Li da nam złoty medal

2008-02-12 0:08

Li Qian (22 lata), Chinka z polskim paszportem, niespodziewanie stała się faworytką do olimpijskich medali w Pekinie i Londynie. Już miesza w światowej czołówce. W prestiżowym Top 12 była druga.

W Polsce mieszka już 7 lat. Przyjechała do Tarnobrzega, gdy miała 15 lat. W listopadzie ubiegłego roku dostała polskie obywatelstwo.

- Rodzice wciąż mieszkają w Waoding, zaledwie 180 kilometrów od Pekinu, więc na pewno odwiedzę ich podczas igrzysk olimpijskich. Bardzo tęsknię za nimi. Chciałabym kiedyś zamieszkać wraz z nimi w Polsce - opowiada "Super Expressowi".

Jej wielka kariera rozpoczęła się właśnie w Waoding, gdzie zaczęła trenować tenis stołowy, mając 6 lat. Potem trafiła do szkoły sportowej. Do przyjazdu do Polski namówił ją trener KTS Tarnobrzeg Zbigniew Nęcek.

Zaciskała zęby w Polsce

- Na początku było mi w Polsce bardzo ciężko: obca kultura, obcy język. Zaskoczyło mnie przede wszystkim to, że tutaj jest tak mało ludzi, a w Chinach wszędzie tłumy. Klub bardzo mi pomógł, ale to była trudna próba. Zacisnęłam zęby, bo bardzo chciałam trenować w Europie - opowiada Li.

Koledzy w klubie nazywają ją "Małą" (mierzy zaledwie 160 cm). Młoda Chinka szybko zjednała sobie w Polsce wielu przyjaciół - głównie dzięki uśmiechowi, który niemal nie schodzi z jej twarzy.

Przyjaciołom stara się przybliżyć chińską kulturę, a także... chińskie potrawy. - Często gotuję im bardzo popularną w Chinach zupę z kukurydzy. Muszę się pochwalić, że nie słyszałam jeszcze narzekania (śmiech).

Stała się fanką Małysza

- Ja również wiele uczę się od moich nowych kolegów. Na przykład bardzo lubię oglądać wraz z nimi konkursy skoków narciarskich. W moim rodzinnym kraju nie znamy takiej dyscypliny. Cieszę się, że teraz mogę kibicować Adamowi Małyszowi - mówi tenisistka, która bardzo pilnie uczy się języka polskiego.

- Na razie jednak polskich filmów nie oglądam. Mimo że jestem Chinką, namiętnie oglądam seriale... koreańskie. A poza tym bardzo lubię słuchać gry na fortepianie. Niestety, sama na razie grać nie umiem, więc od marca będę chodzić na lekcje. Ale bez obaw. Fortepian nie wybije mi z głowy sportu. Bo muzykę lubię, a tenis stołowy kocham - podkreśla nasza olimpijska nadzieja na Pekin.

To prawdziwy diament

Zbigniew Nęcek, trener Li Qian: - Docelową imprezą dla Qian są igrzyska w Londynie - tam powinna walczyć o medale. Na Pekin nie mogę stawiać jej zbyt wygórowanych wymagań, jest bowiem zbyt młodą zawodniczką. Za 2-3 lata spokojnie może być na światowym topie. Musimy tylko oszlifować ten diamencik. Na razie brakuje jej przede wszystkim doświadczenia. A zalety? Przede wszystkim wie, czego chce, a poza tym już jest jedną z najlepszych specjalistek od gry defensywnej.

Najnowsze