„Super Express”:- Przed kilkoma dniami sugerował pan i powiedział nam, że Michał Probierz bez względu na wynik meczu ze Szkocją nie będzie zwolniony i poprowadzi reprezentację w eliminacjach do MŚ. Czy porażka, jej okoliczności i spadek z Dywizji A zmieniają pana opinię?
Tomasz Kłos: - Myślałem o całej sytuacji, bo temat zwolnienia Michała zaczął pojawiać się w mediach. Jeszcze przed samym meczem zastanawiałem się nad tym, czy jest sens, żeby mówić o zwolnieniu selekcjonera skoro docelową imprezą są eliminacje do MŚ 2026. Ale po jego wypowiedzi na pomeczowej konferencji jestem trochę podłamany słowami, że reprezentacja idzie w dobrym kierunku. Po 14.miesiącach jego pracy nie widzę niczego, co by Michał wprowadził do reprezentacji. Miał dużo czasu na zbudowanie obrony a nie zrobił tego, choć nawet trochę rozumiem, że nie ma wyboru wśród obrońców.
- Może to też kwestia odpowiedniej selekcji.
- Być może, bo gra w klubie to co innego niż w reprezentacji, do czego trzeba mieć predyspozycje. Ale jeśli Michał ma być zwolniony, to decyzję trzeba podjąć szybko. Z drugiej strony trzeba zadać pytanie: Kogo wziąć następnego i czy jest sens, bo jeśli się nie uda, to ten trener powie, że miał za mało czasu itd., znamy te bajki z przeszłości.
- Czyli w dalszym ciągu pozostaje dylemat – zwolnić Probierza czy nie?
- Mam inne odczucia niż wcześniej, po tych słowach Michała na konferencji. Nie potrafi choć trochę posypać głowy popiołem i przyznać się do błędów. Z 17. meczów w roli selekcjonera nie rozegrał choćby trzech w ustawieniu z czwórką obrońców. Nawet po to, żeby ludzie zobaczyli i powiedzieli, że jeśli nie idzie gra „czwórką” to OK, graj trzema obrońcami. Ja jestem przekonany, że gra czterema obrońcami jest dla nas idealnym rozwiązaniem i będę to powtarzał. Patrząc na mecz ze Szkocją, gdy było 1:1, to nie dowierzałem. Jak można było grać trójką obrońców tak, żeby Piątkowski był na połowie rywala. Nie mam nic do chłopaka, strzelił piękna bramkę, ale w sytuacji przy takim wyniku i grając trójką obrońców nie ma prawa się włączać do przodu. Jeśli to robi to znaczy, że trener się nie zna. Ludzie, to są podstawy gry! A jeśli mu trener na to pozwala, to znaczy, że trochę myli taktykę z dziecięcą piłką, w której na hura wszyscy atakują i wszyscy bronią. Sam już nie wiem, może trener im mówi dobrze, a oni robią błędy? To samo z Kubą Kiwiorem, którego ciągnie do przodu, ale on może wykorzystywać swoje atuty w grze czterema obrońcami, a nie trójką.
- Probierz bramkę straconą w doliczonym czasie gry tłumaczył brakiem doświadczenia piłkarzy.
- Ale jaki brak doświadczenia? Potrzebna jest odpowiedzialność piłkarzy. Oni nie są odpowiedzialni od wielu meczów, o czym świadczy liczba traconych goli. Odpowiedzialność na swojej pozycji, do tego asekuracja, wzajemne uzupełnianie. Przecież to są podstawy gry w piłkę. Jeśli masz drużynę słabszą od przeciwnika, to nie możesz grać otwartej piłki. Wiedzieliśmy, że Szkoci będę grać do samego końca, bo tylko wygrana ich urządzała, więc apeluję do zawodników: „Obudźcie się!”. Jak słucham niektórych ich wypowiedzi to powiem tak: Żeby coś mówić, niech najpierw pokażą coś na boisku, bo ode mnie tego wymagano. A krytyka mediów za moich czasów w reprezentacji była dziesięć razy większa niż obecnie.
Jan Tomaszewski rozsmarował polskich piłkarzy! Nokaut jednym zdaniem
- Dużo zarzutów w stronę trenera Probierza, więc trudno chyba go bronić?
- Tak, zwolnić można i to łatwo, ale trzeba postawić dwa pytania. Kto da gwarancję, że będziemy grać super w eliminacjach MŚ? Nie widzę żadnego szkoleniowca, który nam to zagwarantuje. Pojawia się nazwisko Janka Urbana, ale pamiętajmy, że do pierwszego meczu możemy mieć w zależności od losowania tylko cztery miesiące i jedno zgrupowanie przed meczem. Przeżyłem już coś podobnego .
- Co konkretnie?
- Za trenera Jerzego Engela w roli selekcjonera było 9 miesięcy posuchy, wiele przegranych meczów. Dla przełamania niemocy była premia pieniężną dla tego, który strzeli pierwszą bramkę po 6 miesiącach. Przed pierwszym meczem eliminacyjnym do MŚ z Ukrainą było pewne, że jeśli go przegramy, to poleci trener Engel i kilku piłkarzy. Ale coś eksplodowało i się zmieniło w meczu z Rumunią, który graliśmy dwa tygodnie przed spotkaniem z Ukrainą. Z drugiej strony Michał miał bardzo dużo czasu od objęcia funkcji selekcjonera, żeby przygotować drużynę do eliminacji MŚ. Tylko, że jego kombinacje, wiele zmian, niestabilność linii defensywnej są naprawdę niepokojące. Myślałem, że w tym dwumeczu zobaczę reprezentację, która będzie w 80-90 procentach gotowa do eliminacji a nie widzę nic, no może poza dobrymi momentami w grze, ale samymi momentami w piłce punktów się nie zdobywa, a to jest najważniejsze.
Ekspert apeluje do Probierza i wylicza błędy Zalewskiemu. "U nas trzeba orać"