Spotkanie Brazylii z Argentyną w ramach eliminacji MŚ 2026 zostało opóźnione w obliczu potwornych zamieszek, do jakich doszło na widowni. Policja musiała użyć siły, a o spokój apelowali do fanów sami piłkarze. Lionel Messi powiedział, że burdy kibiców na stadionie Maracana mogły zakończyć się tragedią. Doszło do brutalnych starć pomiędzy kibicami a policją. Wybuchły one po tym jak brazylijska policja użyła pałek, by spacyfikować grupę argentyńskich kibiców w jednym z sektorów stadionu.
Kilku zawodników Argentyny podeszło do prowodyrów zamieszek, próbując prosić o spokój, a bramkarz Emiliano Martinez w pewnym momencie wskoczył na trybuny, by stawić czoła brazylijskiemu funkcjonariuszowi policji z pałką. Potem argentyńscy piłkarze pod wodzą Messiego wrócili do szatni, gdy starcia trwały nadal w najlepsze. Messi apelował wtedy do kolegów: „Nie gramy, wychodzimy”.
Ta historia skruszy największego twardziela! Łzy same cisną się do oczu, obrazki obiegły cały świat
Mistrzowie świata ponownie wyszli na boisko krótko przed 22:00 czasu lokalnego, a mecz rozpoczął się wkrótce potem, około 30 minut później niż planowo.
Ostatecznie to Argentyna wygrała 1:0 po golu Nicolasa Otamendiego w 63. minucie. Dla Brazylii była to kolejna, trzecia z rzędu, porażka w eliminacjach do mistrzostw świata 2026. Messi stwierdził jednak później gorzko: – Wynik był sprawą wtórną.
Bał się o najbliższych
– Było to coś fatalnego, ponieważ widzieliśmy, jak służby biją ludzi – powiedział 36-letni Messi, zwracając uwagę, że bójki odbywały się w części stadionu, w której przebywała rodzina i przyjaciele argentyńskiej drużyny. – Policja, podobnie jak miało to miejsce w finale Copa Libertadores (także na Maracanie – red.), po raz kolejny pacyfikowała ludzi pałkami – kontynuował gwiazdor ekipy argentyńskiej.
Polski trener opuszcza Japonię, mimo że odniósł wielki sukces. Znamy powody jego decyzji
– Poszliśmy do szatni, ponieważ był to najlepszy sposób na uspokojenie sytuacji, to wszystko mogło zakończyć się tragedią. Myślisz wtedy o rodzinach, ludziach, którzy tam są, którzy nie wiedzą, co się dzieje, a my bardziej się tym martwiliśmy niż rozegraniem meczu, który w tamtym momencie miał drugorzędne znaczenie – podkreślał Messi.