"Super Express": - Po raz trzeci zostałeś z Anderlechtem mistrzem Belgii. To najcenniejszy z tytułów?
Marcin Wasilewski: - Najważniejsze, że znowu jesteśmy najlepsi w Belgii. Tytuł zdobyliśmy dwie kolejki przed zakończeniem ligi. Dzięki temu mogłem przyjechać na zgrupowanie reprezentacji do Turcji, aby odpocząć i zresetować się przed EURO.
- Twoje notowania u trenera Smudy spadły po kwietniowym skandalu z udziałem Sławomira Peszki, u którego byłeś w odwiedzinach. Co się wtedy wydarzyło?
- Bez komentarza. Nie chcę do tego wracać. Powiem tylko tyle, że cała sytuacja została rozdmuchana w mediach. Wszystko powiedziałem trenerowi Smudzie.
- Peszko został skreślony z kadry. Nie miałeś obaw, że podzielisz los kolegi i nie zagrasz na mistrzostwach Europy?
- Była nutka niepewności, bo nigdy nie byłem pewniakiem w drużynie narodowej. Teraz także nim się nie czuję. Trener Smuda powołał mnie na siedem meczów, w których go nie zawiodłem. Pokazałem w nich, że mogę być przydatny jako środkowy lub prawy obrońca.
- Czego spodziewasz się po występie Polski na EURO?
- Siedzi we mnie złość po nieudanym starcie na poprzednim turnieju. Mieliśmy duże nadzieje, a tymczasem nic nie wyszło z naszych planów. Kac był wtedy ogromny. Dlatego musimy zrobić wszystko, aby tym razem nie sprawić ludziom zawodu.
- Wszyscy uważają, że stać nas na wyjście z grupy.
- Nie trafiliśmy do grupy śmierci, ale musimy zdać sobie sprawę z tego, że każdy z rywali jest wyżej sklasyfikowany w rankingu. Poza tym od dwóch lat nie graliśmy meczów o stawkę. Wierzę, że wyjdziemy z tej grupy. Na marginesie: mój prywatny bilans z grupowymi rywalami jest dodatni. Pokonałem Greków i Czechów, zremisowałem z Rosjanami.
- Który z rywali jest najbardziej wymagający?
- Na papierze najsilniejsza jest Rosja. Ale według mnie najtrudniejszy i najważniejszy jest dla nas mecz otwarcia z Grekami. Trzeba zrobić wszystko, aby go wygrać. Nawet idąc po trupach. Nie mamy wyjścia, bo jeśli nie zdobędziemy na początek trzech punktów, to z każdym kolejnym spotkaniem presja wobec drużyny będzie coraz większa. Dzień po meczu z Grekami mam urodziny, więc nie mogę być w złym humorze.
- W sukces na EURO nie wierzy Jan Tomaszewski, który mówi o waszej drużynie "piłkarze śmieci" i "kadra hańby". Jak reagujesz na takie słowa?
- Boli mnie to. Nie mogę zrozumieć, że były wybitny polski piłkarz z taką pogardą wypowiada się o reprezentantach kraju. Można być kontrowersyjnym, ale trzeba być obiektywnym. Tomaszewski ma kompleksy, potrafi tylko krytykować. U niego wszystko jest na nie. Problem w tym, że znajduje odbiorców. Wychodzi, że Polacy lubią słuchać takich ludzi. Bo gdyby go nikt nie słuchał, to mógłby mówić tylko do lustra.