W latach 1986 i 1987 osada Łbik - Dopierała wywalczyła dwa złote medale mistrzostw świata. W roku 1987 zostali Sportowcami Roku w Polsce w plebiscycie "PS". Rok później wyłowili w Seulu srebro i brąz. Przed startem opinia publiczna wciskała im na szyję olimpijski wieniec.
- Gdzieś we mnie to jeszcze siedzi, że nie zdobyłem olimpijskiego złota, ale kariera i tak ułożyła się bardzo dobrze. Bardzo cieszę się z medali zdobytych w Seulu i ośmiu miejsc na podium mistrzostw świata (z Dopierałą i Tomaszem Goliaszem - red.). Żałuję tylko, że nie wystartowałem w igrzyskach w 1984 r., na drodze stanęła wtedy polityka - wspomina.
Przeczytaj koniecznie: Wolski zostanie wypożyczony z Fiorentiny?
Duet Łbik - Dopierała stworzył trener Stanisław Rybakowski. Przedtem pływali z innymi partnerami.
- Z początku patrzyliśmy na siebie wilkiem, połączeni na siłę w jednej osadzie - wspomina Łbik. - Ale Rybakowski miał nosa, naprawdę dobrze się uzupełnialiśmy. I "od ręki" przyszły medale, po których przeszła nam wzajemna niechęć.
Kontaktują się do dzisiaj. Obaj zarabiają bowiem na życie w branży handlowej. Dopierała zakończył karierę po sezonie 1988, Łbik porzucił wyczyn trzy lata później, po nieporozumieniach z trenerem kadry Jerzym Oparą. Wyjechał "na saksy" do Niemiec, pracując przy obrabiarce. Gdy wrócił, został "facetem z jajami", skupując codziennie 20-30 tysięcy jajek kurzych w gospodarstwach i sprzedając je na giełdach. Potem zajął się hurtowo makaronem i innymi produktami spożywczymi, a od kilku lat jest właścicielem stacji paliwowej BP w Deszcznie koło Gorzowa.
- Żadna praca nie hańbi oprócz niezapłaconej - podkreśla Łbik. - Szkoda tylko, że Ministerstwo Sportu od lat nie rewaloryzuje emerytury olimpijskiej, która wynosi niespełna 2500 złotych. Ja sobie daję radę, ale dla wielu medalistów jest to podstawowe źródło dochodów.
Przeczytaj również: Barcelona złożyła ofertę za Davida Luiza
Z kanadyjką nie odnawia znajomości, ale :
- Kilka lat temu wsiadłem do niej dla telewizji i popłynąłem tak jak w trakcie kariery - podkreśla z satysfakcją. - Natomiast wciągnąłem się w wyścigi łodzi smoczych, w których załoga liczy 20 osób. Jestem nawet właścicielem dwóch takich łódek - kończy były kanadyjkarz, który od 14 lat jest też prezesem klubu Warta Poznań.