"Korzeń": Marta dała mi kopa!

2009-07-31 7:00

Olimpijska porażka w Pekinie bolała. Skoro nie wyszło tak, to może trzeba inaczej? Paweł Korzeniowski (24 l.) posłuchał głosu swojej dziewczyny - seksownej tenisistki Marty Domachowskiej (22 l.). Zmienił sposób trenowania i wrócił na podium.

- Marta mówiła, że powinienem więcej pracować poza wodą, tak jak tenisiści, którzy dużo trenują poza kortem. Wiedziała, że jest to podstawa przygotowania - zdradza "Korzeń". - Do tego przekonała mnie, że moje ćwiczenia w siłowni nie były w pełni profesjonalne. Pokazała mi, jak należy je wykonywać. Bardzo jej dziękuję za wsparcie i pomoc. No i za to, że we mnie wierzy.

Korzeniowski trenował razem z Domachowską w siłowni przez kilka dni w listopadzie. Na więcej wspólnych zajęć nie mieli czasu. Ale "Korzeń", ćwicząc osobno, korzystał z jej wskazówek. Jego srebrny medal MŚ w Rzymie na 200 m motylkiem to efekt solidnej pracy i dobrej koncepcji.

- Zauważyłem, że w innych krajach zawodnicy też pływają mniej, a znacznie więcej wykonują ćwiczeń poza basenem i że "ładowanie kilometrów" w wodzie jest metodą przestarzałą - mówi nam wicemistrz świata.

Trener Paweł Słomiński wprowadził do planu przygotowań znacznie więcej ćwiczeń "na lądzie" i położył akcent na tzw. trening funkcjonalny, w którym pobudzone zostały mięśnie szczególnie aktywne, gdy ciało traci równowagę.

- Na przykład w siłowni zamiast podnosić sztangę, stawałem na wielkich piłkach i pracując całym ciałem, utrzymywałem równowagę. Albo stałem w basenie z ciężarkami na brzuchu, żeby wzmocnić moc mięśni nóg - wyjawia nam "Korzeń".

Najnowsze