Marta Walczykiewicz kocha medale i Oskara [ZDJĘCIA]

2016-07-14 4:00

Ma już pokaźną kolekcję medali, ale na olimpijskim podium jeszcze nie stanęła. Utytułowana kajakarka Marta Walczykiewicz (29 l.) ma nadzieję, że już za miesiąc doczeka się tego, o czym marzy od dawna.

Cztery lata temu w Londynie była typowana do olimpijskiego złota w jedynce K1 na sprinterskim dystansie 200 m. Skończyło się piątym miejscem. W Rio de Janeiro wystartuje w K1 na 200 m oraz w czwórce K4 na 500 m (jako szlakowa, czyli "dowódca" osady).

- Bardzo chciałabym zdobyć medal w drugim olimpijskim starcie. Będzie o niego trudniej, bo stawka rywalek się wyrównała i chętnych będzie więcej - mówi zawodniczka KTW Kalisz. - Ale... odrobiłam pracę domową po tym pierwszym starcie, który stał się dobrą lekcją. Nie sugeruję się już zdaniem mediów, które zawieszają medale na szyi przed zawodami. Poprzednio przyjęłam to niepotrzebnie do świadomości. No i nauczyłam się dobrze wiosłować pod wiatr, bo cztery lata temu niespodziewanie odwrócił się on akurat pół godziny przed moim finałem i zaczął wiać w twarz po mojej stronie toru.

Najgroźniejszą rywalką kaliszanki będzie Nowozelandka Lisa Carrington (27 l.), która na dystansie 200 m wygrała wszystkie mistrzowskie zawody w latach 2011-2015 (czterokrotnie przed Martą).

- Lisa ma świetną technikę i jest wytrzymalsza ode mnie. Ale i ja poprawiłam wytrzymałość. Nie czuję się gorsza od nikogo. Na linii startu każdy ma szansę na sukces.

Sportowej energii dodaje Marcie nie tylko trening. Czerpie ją też od zwierząt, które same do niej lgną. W rodzinnym domu biegają trzy koty, które sama przygarnęła. A na przystani klubowej swoją ocieplaną budę i kojec ma ukochany pies rasy akita, który wabi się Oskar. Rodzina Walczykiewiczów przygarnęła go po śmierci właściciela.

- Przewodnikiem dla niego jest moja mama. Ale gdy wracam po zgrupowaniu treningowym do Kalisza, obskakuje mnie z wielką radością i nie pozwala się oddalić. A ma już dwanaście lat. Wyraźnie przeżywa drugą młodość - cieszy się kajakarka. - A gdy pod moją nieobecność tata zawoła "szukaj Marty", zrywa się, pędząc do siłowni, gdzie zwykle ćwiczę.

Na zgrupowaniach wokół Marty zawsze pojawiają się jakieś zwierzęta, które czują jej sympatię, a ona podrzuca im coś do zjedzenia i okazuje uczucia. Jeden z domowych kotów przywieziony został właśnie ze zgrupowania, inny pochodzi ze schroniska. Kaliskiemu schronisku przekazała też wpływy ze sprzedaży kalendarzy z jej zdjęciami.

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze