Kusznierewicz będzie miał dziecko

2010-10-01 13:15

To był nietypowy sezon dla Mateusza Kusznierewicza (35 l.). Trenował mniej, ale wszystkie trzy starty zakończył na podium, zdobył m.in. srebro na ME. Łódkę klasy Star wstawił już do hangaru, żegluje tylko z dzieciakami w ramach programu edukacji morskiej. A sam czeka... na narodziny pierwszego dziecka.

Były mistrz olimpijski klasy Finn przeniósł się w marcu z rodzinnej Warszawy do Gdańska. W czerwcu ożenił się, po raz drugi, z pochodzącą z Zakopanego Izabellą. Odbyło się to na statku, na wodach Zatoki Gdańskiej, w tajemnicy przed mediami. Za kilka tygodni na świat przyjść ma ich córka, dla której wybrali już imię Julia.

Przeczytaj koniecznie: Mateusz Kusznierewicz wziął ślub na morzu

- Pół roku po przenosinach do Gdańska wiem, że była to dobra decyzja. W Warszawie nie miałem odpowiedniego miejsca do żeglowania. Gdy wracałem z regat, dusiłem się tempem życia. A tutaj czuje się przestrzeń, baza sportowa i warunki do żeglowania są znakomite. Jestem spokojny, na co dzień przebywam z rodziną. I odbija się to pozytywnie na wynikach.

W tym roku Kusznierewicz spędził tylko 50 dni na wodzie. - W sumie mało i nie chciałbym, aby był to przykład dla innych - komentuje. - Nie ukrywam, że wyniki sportowe zaskoczyły wszystkich, w tym tych, którzy życzyli nam źle. I nas samych także. Nie całkiem potrafię to wytłumaczyć. Zmieniliśmy podejście do treningów i startów oraz zespół trenerski, do którego wszedł mój ojciec. Mamy więcej przyjemności, świetnie się bawimy. Na regatach jesteśmy pełni pozytywnej energii, a wcześniej często przyjeżdżaliśmy zmęczeni.

- Może rzeczywiście dodaje nam skrzydeł życie ze zdrową psychiką i nietraktowanie sukcesów jako naj- ważniejszych rzeczy w życiu? - zastanawia się wyśmienity żeglarz.

Patrz też: Kusznierewicz zabiera ukochaną do Gdańska

Jako ambasador Gdańska Kusznierewicz zajmuje się teraz promocją miasta i morza, które w naszym kraju kojarzy się głównie z plażą...

- Bardzo ubolewam, że naród odwrócił się od morza. Skąd się to bierze? W Niemczech, Danii czy Szwecji aż furczy od rejsów, szkoleń, zajęć interaktywnych - zauważa. - U nas jeszcze 20 lat temu był zakaz wypływania jachtami na Bałtyk, gdy wiał silny wiatr. Chcę to zmienić i stworzyć modę na żeglowanie po Bałtyku. Powstają już nowe porty jachtowe, przy nich restauracje. Zamiast jechać do Chorwacji, warto skoczyć na Hel, do Jastarni. Tutaj naprawdę jest fajnie, a ceny niższe niż na południu - kończy ambasador Mateusz.

Najnowsze