Ostatniego gola na wielkiej imprezie strzelił 21 czerwca 2004 roku. Potem było coraz gorzej. Na MŚ 2006 wyleciał z boiska za bezmyślne nadepnięcie Portugalczyka Ricardo Carvalho, na EURO 2008 nawet nie pojechał, bo Anglicy przepadli w eliminacjach, a na MŚ 2010 nie dość, że zaprezentował się żenująco słabo, to jeszcze obraził wygwizdujących go fanów, za co musiał potem przepraszać.
Teraz też się wygłupił, kopiąc z furią rywala w kończącym eliminacje spotkaniu z Macedonią (2:2), przez co koledzy w dwóch pierwszych spotkaniach EURO nie mogli na niego liczyć.
- Wiem, że sprawiłem fanom wiele przykrości, ale teraz zrobię wszystko, żeby wreszcie ich nie zawieść i poprowadzić Anglię do upragnionego triumfu - obiecuje Rooney. - Stać mnie na dużo więcej niż to co do tej pory dałem tej reprezentacji. Wierzę, że wykorzystam wszystkie przykre doświadczenia i dokonam czegoś wspaniałego. Mamy silny zespół, ta grupa młodych ludzi może nawet wygrać EURO.
W spotkaniu ze Szwecją (3:2) świetnie spisali się obaj angielscy napastnicy - Andy Carroll i Danny Welbeck strzelili po pięknej bramce. Trener Roy Hodgson nie pozostawia jednak wątpliwości - w meczu z Ukrainą Rooney wskoczy do pierwszego składu. Jego partnerem w ataku ma być Welbeck, z którym świetnie współpracuje w Manchesterze United.
Dla obu zespołów to mecz o być albo nie być na EURO. Ukraińcy do awansu potrzebują zwycięstwa, a Anglicy remisu. Wyspiarze zagrają w ćwierćfinałach również w przypadku porażki, pod warunkiem że Francja przegra ze Szwecją wyżej niż oni z Ukrainą.