Od początku turnieju olimpijskiego to Kanadyjczycy byli stawiani w roli faworytów. Porażka z USA postawiła ich jednak pod ścianą. Teraz hokeiści spod znaku Klonowego Liścia, żeby być pewni gry w ćwierćfinale, muszą pokonać w barażu Niemców. Jeśli wygrają, trafią na najmocniejszego z możliwych przeciwników - Rosję, która bez większych problemów pokonała Czechy 4:2.
Przeczytaj koniecznie: Olimpijska spowiedź Orła z Wisły
W Kanadzie niemal żałoba narodowa, a w Stanach Zjednoczonych - rozbudzone nadzieje. Amerykańska prasa otwarcie przepowiada zdobycie mistrzostwa olimpijskiego. Wtórują jej w tym sami zawodnicy.
- Teraz możemy pokonać każdego - z pewnością siebie mówi amerykański hokeista polskiego pochodzenia, strzelec dwóch bramek Brian Rafalski (37 l.).
To jednak nie o nim od wczoraj mówią całe Stany Zjednoczone. Bohaterem narodowym jest bramkarz Ryan Miller. Zawodnik "Szabli" z Buffalo niemal w pojedynkę zatrzymał kanadyjskie gwiazdy z Sidneyem Crosbym na czele.
- To najlepszy bramkarz na świecie - emocjonuje się obrońca drużyny USA, Jack Johnson. - Był po prostu fenomenalny, to dzięki niemu wygraliśmy.
Przeczytaj koniecznie: Astmatyczki na sterydach chciały ukraść Justynie medal
Sam Miller bagatelizuje swój wyczyn.
- Chciałem po prostu dobrze wykonywać swoją robotę, która - nie oszukujmy się, jest naprawdę bardzo... nudna - żartuje Miller, którego do dobrego występu w meczu z Kanadą zainspirował jego rodak Bode Miller (33 l.). Słynny narciarz w niedzielę został mistrzem olimpijskim w alpejskiej superkombinacji.
Oprócz Amerykanów w Vancouver zachwycają również Szwedzi. Łatwo pokonali Finów 3:0 i są już pewni gry w ćwierćfinale.