Kiedy po końcowym gwizdku wściekły Ronaldo schodził z boiska, podbiegł do niego kamerzysta. Gwiazdor Realu najpierw z miną obrażonej na cały świat primadonny próbował go odgonić, a później ze złością splunął w stronę kamery.
W strefie wywiadów było niewiele lepiej. Gdy dziennikarze chcieli z nim porozmawiać, Cristiano burknął tylko: "pytajcie Queiroza" (trener Portugalii), po czym odwrócił się na pięcie i poszedł do autokaru...
Na boisku Ronaldo też kompletnie rozczarował. W pierwszej połowie błysnął parę razy, ale w drugiej, kiedy przegrywający zespół tak bardzo potrzebował swojego lidera i kapitana, zgasł zupełnie. Miało być tak pięknie, ale portugalski piękniś zaliczył w RPA bolesny upadek.