Nie jestem czarodziejem!

2009-11-17 18:59

Selekcjoner reprezentacji Polski, Franciszek Smuda (61 l.) jest optymistą przed środowym meczem z Kanadą w Bydgoszczy. „Franz” zapowiada kilka zmian w składzie polskiej kadry, która jego zdaniem wciąż jest na etapie docierania. I chciałby, aby 2008 rok ze względu na fatalne wyniki drużyny narodowej jak najszybciej wymazać z pamięci.

- Czy Ireneusz Jeleń zagra w meczu z Kanadą?

- Nie, bo ze względu na uraz wyjechał już ze zgrupowania kadry. W ogóle Irek przyjechał z kontuzją.  Narzekał na bolące kolano. Jednak przez te kilka dni nieco go „podreperowaliśmy” i dzięki temu mógł zagrać w meczu z Rumunią. Jednak fatalny stan boiska w Warszawie, na którym nie powinny być wpuszczone nawet zespoły z trzeciej ligi, sprawił, że bolące kolano ponownie o sobie przypomniało. W tej sytuacji uznaliśmy, że nie ma sensu ryzykować i zrezygnowaliśmy z jego usług. Po co miał to kolano sobie kompletnie zdemolować? Trener Auxerre martwi się o niego, bo podczas weekendu czeka ich mecz z AS Monaco. A klub Jelenia chce zostać w czołówce ligi francuskiej nie tylko do świąt.

- Przeciwko Kanadzie największe zmiany szykują się w linii obrony. W pierwszym składzie wystąpi kapitan Michał Żewłakow i trzech nowych defensorów. Po co aż tyle roszad?

- Bo chcę każdemu piłkarzowi dać szansę i o każdym wyrobić sobie opinię. Chcę zobaczyć jak na tle Kowalczyka wygląda Rzeźniczak, a na tle Piotra Brożka – Gancarczyk.  Każdy popełnia błędy, a ja jestem od tego, aby było ich jak najmniej. Jeśli ktoś chce być w kadrze to musi pracować nad sobą i eliminować potknięcia. Jestem trenerem od pięciu minut. Jednak na wiosnę, będę jeździł oglądał ligowe mecze i porównywał, jak ci moi kadrowicze grają. Każdy z tych młodych kadrowiczów będzie musiał odrobić pracę domową.

- Jednak zmian w składzie będzie więcej. Ma zagrać Maciej Rybus, a szansę debiutu otrzyma Wojciech Szczęsny.

- To prawda. Jednak od Rybusa oczekuję, że będzie biegał nie tylko wzdłuż linii. Pewnie będzie tak, że bramkarze zagrają po 45 minut. Może najpierw Kuszczak, bo jest starszy? (śmiech). Szczęsnym zachwyciłem się po meczu młodzieżówki w Grodzisku Wielkopolskim. Jest podobny do ojca. Porusza się jak Maciej Szczęsny. I zdarza się, że na Wojtka wołam Maciek, a raz na zajęciach krzyknąłem do niego nawet: „jesteś taki sam jak twój stary!”. Widzę, że Wojtek jest lepszy od ojca w grze na przedpolu.

- Czy rok 2008 zakończymy wygraną?

- Każdy oczekuje zwycięstw, ja także. Tylko na początku jak montujesz samochód, to nie pojedziesz nim od razu 200 km na godzinę. Bo auto musi mieć czas na dotarcie. Co z tego, że wygrałby i z Rumunią, i z Kanadą. Obraz byłby zamazany i wszyscy powiedzieliby, że jestem czarodziejem. Nieważne są wyniki, lecz jaki zespół stworzymy na EURO 2012. Pamiętacie, co mówiono, gdy zostałem selekcjonerem? „Franiu zaczynamy od zera, bo gorzej być nie może”. Trzeba zapomnieć o wszystkim i krok po kroku – jak mawiał Leo - iść do przodu. Tylko jego kroki były dziwne.

- Co pan wie o reprezentacji Kanady?

- Oglądaliśmy ich mecz z Macedonią. Ich choć przegrali 0:3, to jednak nie są to frajerzy. Gdyby wykorzystali dwa rzuty karne, to ten mecz, jak i wynik wyglądałby zupełnie inaczej. Poza tym Kanadyjczycy mieli kilka bardzo dobrych sytuacji bramkowych. Naprawdę mają wartościowych piłkarzy.

- Zanosi się, że na meczu w Bydgoszczy będzie mało widzów...

- Na początku w Lechu Poznań także na mecze przychodziło może z 8-10 tysięcy ludzi. Jednak już po trzech miesiącach na stadionie był komplet, a później to bilety sprzedawały się jednego dnia! Ja tam nikomu kadzić nie będę. Zawsze mówię prosto z mostu i tylko prawdę.

Najnowsze