Nie wygrał pieniędzy dla synka

2008-08-12 6:00

Nie było happy endu we wzruszającej historii polskiego judoki.

Krzysztof Wiłkomirski marzył o olimpijskim medalu. A premię za medal chciał przeznaczyć na operację syna Franka, który urodził się z wadą serca. Niestety... w drugiej rundzie turnieju w Pekinie przegrał z Mongołem Gantumurem. Nie ma medalu, nie ma premii. Ale operacja ma być.

Przed olimpijskim występem Wiłkomirski (28 l.) był pełen wiary w sukces, zapewniał, że ma czyste sumienie, bo zrobił wszystko, aby zrealizować marzenie. W pierwszej walce pokonał brązowego medalistę olimpijskiego z Sydney, Łotysza Zelonijsa, rzucając rywala w końcówce walki.

W drugiej rundzie czekał na Polaka Mongoł Gantumur, rywal bardzo silny. Wiłkomirski rozpoczął źle, w 2. minucie dostał karę shido. Potem rywal zaskoczył go, wykonał akcje ocenione na kokę i yuko. Polak mocno przycisnął w końcówce walki, ale zabrakło czasu na odrobienie strat.

None

SUPER EXPRESS: - Co zadecydowało o porażce?

Krzysztof Wiłkomirski: - Przegrałem pojedynek na samym początku, gdy dostałem karę. Potem go goniłem rywala, z każdą sekundą słabł. Ale nie udało się wykonać akcji. Dostał dwie kary, o jedną za mało, żebym wygrał. Zabrakło 20-30 sekund...

- To dlaczego nie zaatakował pan wcześniej?

- Oglądałem Gantumura w jego wcześniejszej walce. Widać było, że jest bardzo silny. Bałem się otworzyć, żeby nie dać mu szansy na rzut. Chciałem zaatakować w końcówce, gdy on będzie maksymalnie wymęczony.

- Teraz powrót do domu, Franka, żony...?

- Powrót dopiero 18 sierpnia, ale myślami już jestem z nimi. Zaraz zamierzam do nich zadzwonić. A potem będę dopingował tu kolegów, żeby uciec myślami od tej dzisiejszej porażki.

- Marzył pan o medalu tutaj i premii z tym związanej, którą chciał pan przeznaczyć na operację synka... Nie ma medalu i premii. Co dalej?

- Myślę, że nic się nie zmieni. Co by się nie działo i tak zoperujemy Franka w Monachium, bo to dla niego szansa na lepsze życie. Na szczęście mam wspaniałą rodzinę, przyjaciół, mnóstwo ludzi, którzy nam pomagają. Chciałbym im wszystkim podziękować. Wierzę, że nie zostaniemy sami i jak będzie trzeba, znów nam pomogą.

- Ile potrzeba na tę kolejną operację Franka?

- Około 70 tysięcy złotych, ale dokładnie nie mogę tego określić, bo nie wiem, ile mamy zgromadzonych pieniędzy. Będziemy jeszcze rozmawiać z różnymi fundacjami. Pozostało jeszcze dużo czasu, kilka miesięcy. Wierzę, że przez ten czas zbierzemy tyle, ile potrzeba na operację Franka.

Najnowsze