Nie żyje Elżbieta Zającówna
Elżbieta Zającówna w czasie swojej kariery aktorskiej miała okazję grać w wielu produkcjach, które z czasem stały się kultowe dla polskiej kinematografii, jak obie części "Vabank", "C.K. Dezerterzy", czy "Seksmisja". We wtorek 29 października niespodziewanie pojawiły się informacje, że pochodząca z Krakowa aktorka zmarła w wieku 66. lat. Zanim jednak Zającówna zdecydowała się na aktorstwo, wiązała swoje życie ze sportem i chciała zdawać na krakowską Akademię Wychowania Fizycznego. Niestety okazało się, że cierpi ona na chorobę von Willebranda. Schorzenie to objawia się zaburzeniem krzepnięcia krwi, co w połączeniu z uprawianiem sportu może zakończyć się utratą zdrowia lub życia. Zającówna musiała więc pożegnać się ze swoją pasją i zmienić plany życiowe.
Tak wygląda grób Franciszka Smudy. Zdjęcie upamiętniające byłego trenera na skromnym nagrobku
Choroba Zającówny zmieniła jej życie
Schorzenie, na które cierpiała krakowska aktorka objawia się występowaniem częstych i wydłużających się krwawień, które mogą być groźne dla zdrowia i życia chorego. Elżbieta Zającówna od dziecka była niezwykle ruchliwa i aktywna i każdą wolną chwilę spędzała na boisku - biegając przez płotki, czy grając w siatkówkę. Nic więc dziwnego, że to właśnie ze sportem wiązała swoją przyszłość, zanim jej planów nie pokrzyżowała choroba. Zającówna postanowiła pomagać innym i w latach 2010–2013 pełniła funkcję wiceprezes "Fundacji Polsat".
- Pomagam, bo tak zostałam razem z moją cudną siostrą wychowana. Rodzice, którzy już, niestety, nie żyją, zawsze byli nastawieni na innych, na ich potrzeby. Staram się postępować podobnie. Sama w dzieciństwie dużo chorowałam, stąd wiem, jak ważne jest wsparcie ze strony bliskich i zupełnie anonimowych osób - podkreślała przed laty w rozmowie dla "Onetu".