Dla Kahna to żadna nowość. Kontrowersje wzbudzał już wcześniej. Choćby historią z początków jego przygody w Karslruher, gdy w mało wybredny sposób opowiedział o swoim 'przywitaniu' z pierwszym zespołem: - Odkręciłem kurek z zimną wodą, aby się trochę ochłodzić, zamknąłem oczy i starałem się ignorować obelgi ze strony pozostałych zawodników (...) Lecz nagle poczułem na udzie znów ciepło, woda nie była tu zimna, lecz nawet całkiem gorąca. Przestraszony otworzyłem oczy: jeden z zawodników stanął obok mnie i bez skrupułów zaczął na mnie ‘sikać’ - pisze w swojej autobiografii: "Ja. Sukces przychodzi z wewnątrz".
>>>Piotr Reiss wezwany w sprawie korupcji! Czytaj więcej na gwizdek24!
Kahn szokował również na boisku. Szaleńczym atakiem w stylu Kung-Fu omal nie zakończył sportowej przygody Stephane'a Chapuisat, agresywnym atakiem na Thomasa Brdarica podzielił Niemcy, a interwencjami na Mundialu w Korei i Japonii zagwarantował sobie tytuł bohatera Mistrzostw i nagrodę Złotej Piłki FIFA. Po zakończeniu kariery o niemieckim bramkarzu wciąż jest głośno: - Wiem, że zabrzmi to smutno, ale nie radziłbym im (gejom - przyp. red) tego ujawniać. W życiu codziennym homoseksualizm to nie jest nic wielkiego, ale naiwne byłoby wierzyć, że podobnie jest w świecie profesjonalnego sportu - wyjaśnia swoją opinię w magazynie 'Gala'. Kahn uzasadnia, że świat futbolu jest brutalny i bezwzględny: - Jak na taką deklarację zareagowaliby sponsorzy? Co oznaczałoby to dla twojej kariery? Sytuacja jest bardziej skomplikowana, niż wydaje się na pierwszy rzut oka - dodaje i kolejny raz rozpala dyskusję na temat tolerancji w świecie sportu.