Międzynarodowa Federacja Judo IJF zawiesiła Rosjanom prawo startu w marcu ubiegłego roku, ale przywróciła je w czerwcu. Prezydentowi Władimirowi Putinowi odebrano tytuł honorowego prezesa IJF. Od lat jednak przyjaźni się z nim prezes federacji Marius Vizer. Teraz IJF poszedł za zaleceniem MKOl, by rozważyć możliwość udziału sportowców tych krajów w kwalifikacjach olimpijskich.
IJF zastrzegła, że w MŚ uczestniczyć mogą tylko osoby zaangażowane w głównym ośrodku treningowym kraju, o których nie ma doniesień, by popierały najazd na Ukrainę. Ukraina zareagowała bojkotem imprezy w Dosze, a ukraiński szef sportu Wadim Gutcajt przesłał do MKOl listę judoków Rosji zatrudnionych w wojsku lub służbach bezpieczeństwa. Odniosło to pewien skutek, bowiem osiem osób z Rosji i Białorusi zostało objętych zakazem. Nie podano, czy to zawodnicy czy inni członkowie ekip.
Co ciekawe – bojkot MŚ i bojkot kwalifikacji olimpijskich zakwestionowali niektórzy ukraińscy judocy, w tym mistrz Europy Bohdan Jadow i medalistka MŚ Elyzawieta Lytwynienko. „Dlaczego nie odnosi się to do reprezentacji piłkarskiej albo do Eliny Switoliny i innych tenisistów?” - zapytała.
W stolicy Kataru wystąpi reprezentacja Polski. Ten turniej to najważniejsza z olimpijskich imprez kwalifikacyjnych. W kontekście igrzysk 2024 zapytaliśmy o opinię dwukrotnego mistrza olimpijskiego w judo Waldemara Legienia.
- Nie ma sensu bojkotować igrzysk, bo uderza to przede wszystkim w zawodników, którzy długo przygotowują się do imprezy. Sam to przeżyłem w roku 1984 – wspomniał as tatami. DCH