"Super Express": - Spodziewał się pan, że Urugwaj zajdzie tak daleko?
Pablo Forlan: - Byłem przekonany, że pokażemy się z dobrej strony. Bo choć w eliminacjach zespół strasznie się męczył, to wiedziałem, że jesteśmy mocni. Kiedy rozlosowano grupy w finałach, zadzwonił do mnie Diego i zaczął narzekać, że źle trafiliśmy. Powiedziałem mu: - "Synu, nic się nie martw. Zremisujecie z Francją, wygracie z Meksykiem i RPA". To samo powtórzyłem w wywiadzie dla urugwajskiej gazety. Sprawdziło się.
- Pan musi być szczególnie dumny, bo syn jest gwiazdą mundialu...
- Gra bardzo dobrze. Jestem z rodziną w RPA, wszystko obserwujemy z trybun. Świetna postawa syna to nie tylko kwestia jego talentu, ale też poważnego podejścia. Wie pan, że on ma swojego fizjoterapeutę, z którym zawsze ćwiczy pod koniec sezonu? Mecz z Holandią był bodaj 67. występem Diego w tym sezonie. Fizjoterapeuta stawia go na nogi, bez niego byłoby ciężko. Zresztą, kontuzja, z którą grał w meczu z Holandią, wynika ze zmęczenia.
- Ale zagra z Niemcami?
- Myślę, że tak. Chciałbym, żeby syn znów uszczęśliwił Urugwaj. To, co się tam dzieje, jest niesamowite. Mały, trzymilionowy kraj jest wielki dzięki piłce. U nas tak się kocha futbol, że każde niepowodzenie boli podwójnie. Dlatego to, co robi Diego i koledzy, to nagroda za to, że od 1970 roku na mundialu nic nie ugraliśmy.
- Pan grał na mistrzostwach trzy razy, a Diego "tylko" dwa. Czyli ojciec jest lepszy?
- Nie. Diego jest o niebo lepszym piłkarzem ode mnie. A co do mistrzostw, to w 2014 roku syn wyrówna moje osiągnięcie. Takie mam marzenie - aby zagrał na mundialu w Brazylii. To będzie piękny prezent, bo ten kraj jest mi bliski ze względu na to, że grałem kilka lat w tamtejszych klubach.
- Ale Diego będzie miał już wtedy 35 lat...
- Syn jest w tak doskonałej formie fizycznej, tak dobrze się prowadzi, że będzie grał co najmniej do 38. roku życia. Czyli na Brazylię wystarczy.
- Powinien zmienić klub po mistrzostwach?
- Nie zmieni. Ma kontrakt z Atletico, świetnie się czuje w Madrycie. Nigdzie się nie ruszy.
- Kto wygra finał?
- Część naszej rodziny pochodzi z Kraju Basków, więc w naszych żyłach płynie hiszpańska krew. A holenderskiej nie mamy ani kropli (śmiech). Poza tym podoba mi się styl Hiszpanów, więc liczę na jej zwycięstwo.
- Z innej beczki - rodzina Forlanów miała kiedyś styczność z Polską?
- Pamiętam doskonałą drużynę sprzed lat. Deyna, Lato, Tomaszewski... Potem zniknęliście z horyzontu, ale korzystając z okazji, przekazuję życzenia wszystkim piłkarskim kibicom w Polsce. Trzymajcie dziś kciuki za Urugwaj!
NIE PRZEGAP!
Urugwaj - Niemcy, TVP 2, dziś od 20.30