Pekin przede mną

2004-08-19 1:08

- Szczerze powiedziawszy, nie wytrzymałam końcówki walki półfinałowej psychicznie i z tego powodu jestem na siebie zła - mówiła przed dekoracją Gruchała, ocierając łzy.

- Szczerze powiedziawszy, nie wytrzymałam końcówki walki półfinałowej psychicznie i z tego powodu jestem na siebie zła - mówiła przed dekoracją Gruchała, ocierając łzy.

- Było mi bardzo przykro, bo poczułam, że znowu to upragnione złoto mi odpłynęło. Ale Pekin przede mną i tam o nie powalczę - powiedziała Sylwia, która na dekorację weszła z biało-czerwoną flagą. - Dobrze, że udało mi się jeszcze zmobilizować do pojedynku o brąz, bo miałam bardzo mało czasu na odpoczynek między walkami - dodała wzruszona florecistka.

- Można było poczekać na trzecią część starcia, bo przy stanie 14:13 dla Włoszki pozostało już tylko kilka sekund do końca drugiej rundy - powiedział trener Sylwii, Tadeusz Pagiński. - Sylwia zaatakowała z desperacją. Później tłumaczyła się, że z nerwów myślała, że to już koniec walki. Cieszmy się jednak, bo to dopiero drugi medal w kobiecej szermierce, pierwszy od sukcesu Basi Wysoczańskiej w Moskwie w 1980 roku - przypomniał.

Najnowsze