Dbająca o marketing Phelpsa firma "Octagon Sports" dowiedziała się o istnieniu zdjęcia, a Michael potwierdził jego autentyczność, to ekipa wpadła w panikę i spróbowała przekupić wydawcę "The News of the World", by go nie publikował i to nie tylko pieniędzmi, ale usługami Phelpsa.
Następnego dnia po informacji o imprezowej fotografii Phelpsa, w Londynie pojawił się wysłannik "Octagonu", Clifford Boxham, stawiając sprawę jasno: nie publikujecie zdjęcia, to Michael przez najbliższe trzy lata będzie miał u was swój sportowy komentarz, będzie z ramienia gazety brał udział w imprezach, a na dodatek "Octagon" skłoni promotorów Michaela, by ogłaszali się w "The News of The World".
Michael Phelps zdobył w Pekinie osiem złotych medali, ale na skutek upadającej ekonomii w Stanach nie zarobił na nich spodziewanych 50 milionów dolarów, ale jedną dziesiątą tej sumy.
W chwili obecnej Phelps zarabia rocznie pięć milionów dolarów, przede wszystkim z reklamowania produktów sportowych, jak sprzęt "Speedo" czy też związanych ze sportem olimpijskim, jak karty kredytowe "Visa" czy zegarki firmy "Omega". Jest tylko jeden wyjątek - kontrakt na reklamowanie samochodów "Mazdy" w Chinach podpisany zaledwie kilka tygodni temu. "Speedo" i "Omega" już odpowiedziały, że nie pochwalają palenia marihuany, ale kochają Phelpsa i nie ma to dla nich aż tak wielkiego znaczenia. Przedstawiciele firmy nie chcą dyskutować na temat dalszego wykorzystywania pływaka w swoich reklamach.
Według przepisów Międzynarodowej Federacji Pływackiej, palenie marihuany jest karane, jeśli jest się na tym przyłapanym podczas trwania zawodów.
Phelps straci miliony?
Wiemy już, że Michael Phelps palił marihuanę na imprezie u kolegi, potem co prawda przepraszał, ale najważniejsze pytanie pozostało. Ile go to będzie kosztowało i czy grozi mu dyskwalifikacja i zakaz startów w mistrzostwach świata?