Kibice w całym kraju z niedowierzaniem przecierali oczy, gdy wczoraj na ekranach telewizorów zobaczyli Reissa. Piłkarz, który w barwach Lecha rozegrał w ekstraklasie aż 319 meczów, zakuty w kajdanki jak rasowy kryminalista prowadzony był przez policjantów do wrocławskiego aresztu. Zawstydzony przykrywał skute ręce kurtką, a jego mina mówiła wszystko. - Ale się wpakowałem!
Zarzuty, które ma dziś usłyszeć, dotyczą handlowania meczami w sezonie 2003/04. Piłkarze Lecha sprzedawali wtedy punkty na potęgę. Dwa miesiące temu prokuratura wrocławska postawiła trzy zarzuty korupcyjne Zbigniewowi W. (38 l.), który w tym czasie grał w poznańskim zespole. Ale już wtedy było jasne, że były obrońca "Kolejorza" to płotka, a prawdziwe przekręty robili najważniejsi gracze Lecha, z Reissem - byłym reprezentantem Polski i ówczesnym kapitanem zespołu - na czele.
Wzięli za mecz 70 tysięcy
Potwierdza to szokująca relacja naszego informatora - Krzysztofa Wawrzyniaka (30 l.). Wywiad z działaczem Świtu Nowy Dwór Mazowiecki, kluczowym świadkiem wrocławskiej prokuratury, ukazał się w "Super Expressie" w połowie grudnia 2008 roku. Wawrzyniak opowiadał w nim m.in. o tym, jak walczący o utrzymanie Świt ustawił mecz z Lechem (1: 0).
- Z reguły sędzia dostawał 20-30 tysięcy złotych. Ale niektóre mecze kosztowały więcej, bo obstawialiśmy je dwutorowo. Chcieliśmy mieć wszystko pod kontrolą. Dlatego próbowaliśmy docierać do sędziego i kilku piłkarzy rywala. Na mecz z Lechem Poznań poszło aż 100 tysięcy złotych, z czego 70 tysięcy dostali gracze rywala - odsłonił kulisy korupcyjnego procederu były działacz.
Kiedy zatrzymany Zbigniew W. usłyszał zarzuty, władze Lecha natychmiast rozwiązały umowę z zawodnikiem. Czy tak samo postąpią z Reissem, legendą "Kolejorza" i idolem poznańskich kibiców? Na razie klub wydał oświadczenie, w którym zapewnił, że kiedy tylko piłkarzowi postawione zostaną zarzuty, to zostanie zawieszony.
"Reksio" wszystko wyszczeka?
Razem z kapitanem Lecha zatrzymany został wczoraj Przemysław E. (35 l.) - były członek zarządu poznańskiego klubu, a obecnie menedżer piłkarski. Obaj panowie wczoraj rano przewiezieni zostali z Poznania do Wrocławia. Przemysław E. został przesłuchany (postawiono mu 4 zarzuty), a Reiss musiał czekać na swoją kolej całą noc w areszcie. Ciekawe, czy nazywany Reksiem piłkarz zmiękł i dziś wyszczeka wszystko prokuratorom?
To nie pierwsze problemy Reissa z prawem. W 1998 roku po przegranym przez Lecha wyjazdowym meczu z Petrochemią Płock sędzia Stanisław Żyjewski oskarżył go o pogróżki i podżeganie kibiców do... podpalenia arbitrowi domu. Sprawa miała znaleźć swój finał w sądzie, ale obie strony doszły do porozumienia i ostatecznie Żyjewski wycofał oskarżenia. Tym razem dla Reissa sprawa nie skończy się tak dobrze.