W lutym zwichnął staw łokciowy. Nie mógł trenować ani startować w sezonie halowym.
- Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - mówi rekordzista Polski w biegu na 400 m przez płotki. I marzy o medalach w sierpniowych mistrzostwach świata w Berlinie.
- Nie startowałem od września i czuję ogromny głód startów. Mam nadzieję, że latem poprawię rekord kraju i złamię wreszcie barierę 48 sekund. Wiem, że obiecuję to rok po roku, ale zmiany w treningu, który teraz jest lżejszy niż w roku olimpijskim, dają mi dodatkowego "kopa" - opowiada Plawgo. - Jak na tę fazę przygotowań, moja szybkość jest bardzo obiecująca - dodaje lekkoatleta, którego karierę często przerywały kontuzje.
- Podczas ostatnich treningów moja kilkakrotnie operowana stopa zniosła w stu procentach wszystkie obciążenia. Dlatego odcinam ten problem grubą krechą - zapewnia podwójny medalista poprzednich MŚ (na 400 m przez płotki i 4x400 m).