Czwartek, godzina 10.30. Pod Halę Sportów Walki na warszawskim AWF podjeżdża luksusowy mercedes klasy S. Po chwili wysiada z niego Pudzianowski. - Witam panowie, zapraszam. Zaraz zobaczycie, czy jestem powolną, ciężką lokomotywą, czy szybką maszyną - puszcza do nas oko, robiąc aluzję do kpin Najmana.
Najpierw rozgrzewka. "Pudzian" długo biega dookoła maty, stosując ćwiczenia rozciągające. Wreszcie zaczyna się właściwy trening zapaś-niczy. Siłacz z dziecinną łatwością podnosi i rzuca z hukiem na matę sparingpartnerów. Trenujący z nim zapaśnicy to potężne chłopiska, ale kiedy Pudzianowski rusza na nich z impetem, mają strach w oczach.
- Mariusz jest świetnie przygotowany, to prawdziwy niszczyciel - kręci z uznaniem głową trener Mirosław Okniński. Szkoleniowiec "Pudziana" przekonał się o tym na własnej skórze. Podczas jednego z treningów siłacz przeholował i uszkodził mu kość strzałkową lewej nogi. Teraz trener kuleje, z trudem poruszając się po macie.
- Jestem o Mariusza i wynik tej walki spokojny - dodaje, obserwując popisy podopiecznego.
Rzeczywiście, "Pudzian" sprawia wrażenie doskonale przygotowanego do walki. O tym, że dysponuje potworną siłą, wszyscy wiedzą od dawna. Wielką niewiadomą było to, czy do tej siły dołoży szybkość i wytrzymałość. Dołożył. W czasie sparingów imponuje zwinnością i dynamiką. A kiedy później bierze do rąk skakankę i ze zdumiewającą lekkością podskakuje przez 10 minut, możemy być też spokojni o jego kondycję.
- Jestem pracoholikiem. Jak już się za coś biorę, to na maksa i teraz też aż trudno wygonić mnie z hali treningowej - mówi "Pudzian". - Przepracowałem 10 tygodni bardzo ciężko i dla tych, którzy we mnie wątpili, przygotowałem niespodziankę. A Najman? Chłopak ma dużą wyobraźnię i opowiada w mediach różne dziwne rzeczy. 11 grudnia podczas Konfrontacji Sztuk Walki przekonamy się, czy nie jest z nim jak z tą krową, która tylko ryczeć potrafi...