"Super Express": - Dlaczego tak gwałtownie zareagowałeś, gdy trener Smuda ściągnął cię z boiska?
Ludovic Obraniak: - Bo miałem ogromną ochotę na wykonanie tego ważnego rzutu wolnego. Byłem tak skupiony na tym, żeby za chwilę dobrze dograć piłkę, że nie zwracałem uwagi na to, co się dzieje dookoła. I nagle zauważyłem, że mam zejść z boiska. Niestety, ze mną jest tak, że czasem w takich momentach emocje biorą górę. Przepraszam, jeśli ktoś to źle odebrał. To nie był gest przeciwko trenerowi czy kolegom. Jestem po prostu bardzo ambitny i zabolało mnie, że nie będę miał okazji wykonać tego wolnego, który mógł nam przynieść duże korzyści. Ten gest nie oznaczał braku szacunku dla trenera. Jest wręcz odwrotnie, bardzo go szanuję.
- Ale trener na pewno nie był zadowolony z twojego zachowania...
- Nie robił z tego wielkiego problemu, ale rzeczywiście był trochę zły (śmiech).
- A twoja ocena samego spotkania?
- To był świetny mecz, doskonała reklama futbolu na wysokim poziomie. Zarówno my, jak i Rosjanie pokazaliśmy, że mamy duży potencjał. A atmosfera na Stadionie Narodowym to bajka. Za każdym razem, gdy wychodzę tu na boisko, ciarki przechodzą mnie po plecach. To nowy obiekt, ale już ma w sobie coś szczególnego, magicznego. Bardzo się cieszę, że w tak ważnym meczu dla Polaków pokazaliśmy się z tak dobrej strony. Wynik to jedno, ale równie ważne jest to, że pokazaliśmy kibicom walkę do upadłego. Byliśmy w trudnej sytuacji, bo nie jest łatwo wyrównać, grając z takim zespołem jak Rosja, ale w drugiej połowie zareagowaliśmy fantastycznie.
- Nie rozczarowali cię Rosjanie? Nie wyglądali już tak imponująco jak w meczu z Czechami.
- Zagrali gorzej, bo na więcej im nie pozwoliliśmy. Nie można jednak powiedzieć, że grali źle. To cholernie dobry zespół. Uważam, że mogą na tym turnieju zajść bardzo daleko.
- Przed nami mecz z Czechami...
- Musimy go wygrać, ale jeśli zagramy tak jak z Rosją, to jest to możliwe. U Czechów gra mój dobry kolega z Bordeaux, Jaroslav Plasil. Przed tym meczem jest w lepszej sytuacji ode mnie, ale mam nadzieję, że w sobotę to ja się będę cieszył.