W świecie sportu było już mnóstwo przypadków, w których depresja dotykała znanych zawodników nawet w momencie, gdy byli oni u szczytu swoich karier i w poszczególnych dyscyplinach odnosili wielkie sukcesy. W głowach przeżywali jednak prawdziwe dramaty i dopiero sięgnięcie po fachową pomoc powodowało, że ich życie wracało do normy. Wyzwanie depresji rzuciła także Magdalena Fularczyk-Kozłowska, medalistka olimpijska z 2016 roku z Rio de Janeiro.
Anna Lewandowska z PODWÓJNYM PODBRÓDKIEM! Ciekawa i niebanalna [ZDJĘCIE]
- Wróciłam do leków, chodzę też na terapię. Gdy przychodzą gorsze dni, staram się to akceptować, choć jestem wtedy nie do zniesienia dla siebie samej i najbliższych. Muszę się wtedy wypłakać i wykrzyczeć, ale po kilku dniach mówię sobie: "wcale nie jest tak źle, jak mi się wydawało, więc pora wziąć się w garść" - mówi polska zawodniczka w bardzo szczerym wyznaniu dla "Faktu".
I podkreśla, że podczas jej walki z chorobą nadszedł moment, w którym zdecydowała się odstawić leki. - Niestety, nie był to najlepszy pomysł - przyznaje uczciwie Fularczyk-Kozłowska w rozmowie z "Faktem".
Fanom polskiego wioślarstwa pozostaje mieć nadzieję, że to co najgorsze jest już poza sportsmenką i od tej pory będzie już tylko lepiej.