Poradnik SE.pl. Gdzie na narty i snowboard - AUSTRIA

2010-11-13 13:00

Turyści czasem nazywają Austrię „miejscem wymyślonym do uprawiania narciarstwa”. Natura obdarzyła ten kraj dziesiątkami malowniczych dolin i setkami gór. Ale trzeba przyznać, że sami Austriacy bardzo mocno ruszają głowami, by zrobić u siebie narciarsko-snowboardowy raj.

Po sezonie zimowym 2009/2010 przeprowadzono wśród europejskich narciarzy plebiscyt na najlepszy ośrodek narciarski. W pierwszej siódemce cztery miejsca zajęły centra austriackie, a wygrało Ischgl przed Zermattem.

Nie będziemy się kusić o przedstawienie, choćby pobieżnie, wszystkich atrakcji narciarskich Austrii, bo trzeba by napisać grubą książkę. Powiemy krótko o tym co jest tam „naj”...

- najnowsza i najpiękniejsza kolejka  (a tak naprawdę to dwie) na Gaislachkogl
- najbardziej stroma  ściana do zjazdu o nazwie Harakiri  w Peneken
- najlepsze schronisko w Alpach -  Kristalhuette
- najdłuższa trasa zjazdowa w Europie ze szczytu Schwarze Schneide (3340 m) do doliny Soelden – 15 km (!)

Jest jeszcze jedna atrakcja, która zwolenników białego szaleństwa przyciąga do tego kraju, jest nią GWARANCJA ŚNIEGU. Nawet jeśli wszędzie indziej zimę wyprze spóźniona jesień lub przedwczesna  wiosna, na austriackich lodowcach trwa narciarski sezon.

Jeden z nich, w Hintertux, obiecuje warunki do uprawiania narciarstwa i snowboardingu przez 365 dni w roku. Inne są skromniejsze i reklamują swoje usługi przez 280-300 dni w roku.

Trzy z tych lodowców: Stubai, Pitztal i Kaunertal nastawiają się na rodziny z dziećmi. Wiele tu tras łatwych i średnich. Kaunertal zainaugurował sezon już 15 października, Stubai - 30 października.

W Soelden, gdzie już tradycyjnie odbyła się inauguracja alpejskiego Pucharu Świata, wszystko jest „naj”. Od „kosmicznej” kolejki, po trasy dla wyczynowców. Hintertux działa na okrągło.

W sumie pięć tyrolskich lodowców oferuje 314 kilometrów idealnie przygotowanych nartostrad. Wszystkie znajdują się w promieniu 75 km. Gospodarze wymyślili karnet „White5”, który daje prawo do korzystanie z nich bez ograniczeń od 1 października do 15 mają, za 317 euro.

Gdyby ktoś miał tyle siły i czasu by przez całe tych 227 dni szusować po tyrolskich górach, płaciłby za tę przyjemność tylko 1,4 euro (5,6 zł) za dzień. Za karnety na krótszy czas płaci się jednak znacznie drożej, aż do 30 euro za 1 dzień.

Co, po przejrzeniu austriackich ofert, wydaje nam się atrakcyjne?  Dla rodzin polecamy Stubai, bardzo dobrze przygotowane są doliny Zillertal i sąsiadujący z nią Pinzgau.

„Za ciosem” próbuje pójść Ischgl/Samnaun, gdzie otwarto nowe wyciągi z...ogrzewanymi siedzeniami. Bardzo staranna jest oferta styryjskiego centrum Schladming – Dachstein.

Austriacy powtarzają, że Polacy są oczekiwanymi klientami i gośćmi. Z Polski autobusy wożą narciarzy do Zillertal już za 300 zł, a tam czekają kwatery po 350 (a nawet znaleźliśmy za 190) euro za tydzień. Winiety za przejazd autostradami skalkulowano na 8 euro za 10 dni.

Austria czeka na naszych narciarzy gościnna i serdeczna. I tylko na wyjątkowo wredną i rygorystycznie egzekwującą przepisy austriacką drogówkę trzeba uważać.

W nastęną sobotę kolejna część zimowego poradnika SE.pl. Tym razem zaprosimy na Słowację.

Najnowsze