Prezes WKS Zawisza Bogdan Pultyn załamuje ręce: - Nie udało nam się do tej pory oszacować strat, ale stadion jest zdemolowany, więc zapewne będą to setki tysięcy. Połamali ogrodzenie, powyrywali krzesełka, głośniki, zdaje się ucierpiała jedna z kamer telewizji. Wątpię żebyśmy zdążyli to wyremontować w ciągu 10 dni , przed następnym ligowym meczem.
Już przed meczem policjanci ponieśli pierwsze straty w ludziach. Jeden z radiowozów goniacych grupę kiboli w okolicach pl. Wolności wjechał na...policjantów. Jeden funkcjonariusz został poważnie poturbowany i odwieziono go do szpitala, dwaj inni lżej. Bliższych danych brak.
Pierwsza porażka służb porządkowych nastąpiła w momencie zakończenia rzutów karnych, kiedy tłum kibiców Legii wtargnął na boisko i nie został w porę zatrzymany. Drugi kryzys nastąpił, kiedy rozwścieczeni kibice Lecha zaczęli demolować stadion. Wtedy doszło do użycia broni gładkolufowej i najtwardszych starć policjantów z kibicami. Zwolennicy Legii dołączyli do zamieszek z niewielkim opóźnieniem, ale nie byli od poznaniaków mniej aktywni.
Przed meczem kibice wywiesili transparenty: Chcemy być traktowani jak normalni obywatele. Chcemy sprawiedliwości, czy to wiele.
A potem...awantura, zniszczenia, pobici.