Mało kto wie, ale najlepsi siłacze podzieleni są na dwie federacje: WSMC, w której rządzi i dzieli Pudzianowski, oraz ISFA, gdzie pierwsze skrzypce gra właśnie Savickas.
Czekają na pojedynek ponad trzy lata
Odkąd druga organizacja zaczęła organizować własne mistrzostwa świata, obaj strongmani nie zmierzyli się na międzynarodowej arenie. Jeden odgraża się drugiemu, ale do bezpośredniego pojedynku nie doszło od ponad trzech lat.
- Ja naprawdę nikogo się nie boję! - zaznacza w rozmowie z "Super Expressem" Pudzianowski. - Poza tym kilka lat temu przecież walczyliśmy ze sobą i nieraz go pokonałem - dodaje.
Sęk w tym, że i Litwin kilka razy pogonił naszego "Dominatora". Zwłaszcza w najbardziej prestiżowych zawodach na świecie - Arnold Strongman Classic. Savickas jest w tej imprezie niepokonany - wygrał wszystkie edycje od 2003 roku. Mariusz startował w nich trzy razy, ale nigdy nie wskoczył nawet na podium.
- Tam są zupełnie inne konkurencje, takie statyczne, typowo siłowe. W zawodach strongmanów trzeba więcej refleksu, czasami trochę pobiegać - tłumaczy "Pudzian".
Co jeszcze muszę udowodnić?
Savickas z Pudzianowskim mieli spotkać się pod koniec czerwca na prestiżowej imprezie Fortissimus w Kanadzie. Mariusz zrezygnował jednak wtedy tuż przed startem, tłumacząc się kontuzją. - Mogłem tam pojechać, rozwalić sobie obie nogi i zamiast powalczyć o piąty tytuł, leżałbym w łóżku - zaznacza.
Po niesamowitym niedzielnym zwycięstwie w USA "Dominator" zapowiedział zakończenie kariery. Wielu uważa jednak, że jako strongman nie będzie spełniony, jeśli nie pokona jeszcze będącego od trzech lat w kosmicznej formie Savickasa. - Ale po co mam to robić? Czy ja muszę jeszcze komuś coś udowadniać? - pyta Pudzianowski. Po chwili jednak dodaje tajemniczo: - W sumie mógłbym to zrobić dla samego siebie. Jeszcze o tym pomyślę, zobaczymy, co będzie.
Mariusz Pudzianowski (31 l.)
Rekordy w trójboju
Przysiad ze sztangą - 380 kg
Wyciskanie leżąc - 290 kg
Martwy ciąg - 415 kg