Winowajcą jest sędzia Piotr Bagiński, który chciał wypunktować 20:19 dla Thompsona, ale przekazał omyłkowo kartkę z nazwiskiem Polaka. Gdyby się nie pomylił, byłby remis i dogrywka. - Jest mi z tego powodu bardzo przykro - kaja się Bagiński. W tej sytuacji walka została uznana za nieodbytą.
- Głowy sędziemu nie urwę, ale nie ukrywam, że nie jestem zadowolony. Byłem gotowy na dogrywkę i myślę, że bym sobie z Thompsonem poradził - komentuje Pudzianowski. - Czułem się dobrze, a Anglikowi brakowało już tlenu i wystarczyło go dobić. Jak Thompson chce ze mną wygrać, to zapraszam. Mogę walczyć nawet teraz.
Ponownego starcia "Pudziana" z "Kolosem" jednak nie będzie. Po pierwsze z powodu skandalicznego zachowania Anglika po ogłoszeniu werdyktu (rzucił w kibiców pucharem i zwymyślał organizatorów). - Poza tym chcemy uniknąć spekulacji, że to całe zamieszanie to podkład pod promocję trzeciego starcia - tłumaczy Martin Lewandowski, współwłaściciel KSW.