Na początku października, zaraz po mistrzostwach świata strongmanów, Pudzianowski ważył 144 kg. - Do walki z Najmanem chcę się pozbyć co najmniej 13 kg - mówił wtedy. - Dzięki temu będę dużo szybszy w ringu.
Jak schudnąć aż tyle, kiedy wyniki badań wskazują minimalny poziom tkanki tłuszczowej? - Po prostu musiałem pozbyć się masy mięśniowej - tłumaczy siłacz.
Specjalna dieta? - Żadnych diet! Niczego sobie nie odmawiam, również ulubionych słodyczy. W moim domu cukierki ciągle wysypują się z każdej szafki - śmieje się "Pudzian". - Po prostu zupełnie zmieniłem rodzaj treningu. Zamiast przerzucać godzinami tony żelastwa, postawiłem na intensywne ćwiczenia kondycji. I waga sama spada, teraz ważę 127 kg.
Codziennie skacze po 15 minut bez przerwy na skakance.
- Na początku potrafiłem wytrzymać najwyżej minutę. A teraz? Kwadrans ze skakanką to dla mnie spacerek - opowiada Mariusz. - Do tego biegam 3 razy w tygodniu po 5 kilometrów. Treningi bokserskie też robią swoje. Po każdym 3 komplety strojów są tak przemoczone, jakby były z pralki wyjęte.
Masa mięśniowa "Pudziana" maleje z dnia na dzień.
- Obwód bicepsa zmalał przez 2 miesiące z 56 do 53 centymetrów, klatka piersiowa ze 148 do 140 cm, udo z 81 do 74 cm, pas z 96 do 90 cm - wylicza Pudzianowski.
Eksperci przewidywali, że przy tak dużej masie Mariusz może nie wytrzymać wysiłku kondycyjnie.
- Wiedziałem o tym doskonale, więc odpowiednio się przygotowałem. Teraz trwające 5 minut sparingi wytrzymuję bez problemu, a walka potrwa pewnie krócej - zdradza strongman. - Mam tylko jedno zmartwienie: jestem tak naładowany energią, że mogę zrobić Najmanowi straszną krzywdę. Na treningach uważam, żeby nikomu nic się nie stało, ale mimo to jednemu chłopakowi uszkodziłem żebra, a drugiemu pękła noga. A z Najmanem pójdę na całość...