Justyna Kowalczyk zakończyła swoją karierę, ale wróciła do biegów na narciarskie mistrzostwa świata w Seefeld, by pomóc młodszym koleżankom. Polka po raz kolejny przypomniała też problem stosowania leków przez rywalki, które mają poprawiać ich dyspozycję.
- Myślę, że jeśli musisz brać silne leki na chorobę, by móc uprawiać sport, to twoje ciało nie jest stworzone do sportu. Myślę, że powinieneś znaleźć wtedy coś innego w swoim życiu, a sport traktować jako hobby - cytuje Kowalczyk portal SportoweFakty.wp.pl. Polka uważa, że powinno się znieść system zezwalający zawodniczkom na stosowanie leków.
Ta wypowiedź nie spotkała się z przychylnością działaczy z organizacji WADA, która zajmuje się dopingiem w sporcie. Arne Ljungqvist, wiceszef powiedział, że Kowalczyk "powinna się zamknąć". - To jasne, że nie rozumie, jak funkcjonuje system - mówił w rozmowie z Expressen.se.
To Szwed był jednym z prekursorów systemu antydopingowego. Leki na astmę, o których mówi Kowalczyk stosują między innymi Marit Bjoergen, Heidi Weng, a także Maiken Caspersen Falla. Zażywa je także większość męskiej reprezentacji Norwegii.