- Chciałem Izie pokazać igrzyska, bo dotąd nie było ku temu okazji. Cztery razy byłem na igrzyskach, ale jako zawodnik miałem coś innego do roboty i nie mogłem zabrać żony - westchnął "Orzeł z Wisły", którego złapaliśmy telefonicznie w Predazzo, gdzie jako konsultant towarzyszy młodym skoczkom w MŚ juniorów. - Oczywiście nie traktowałbym tego jako wycieczki. Chciałem zapłacić za jej pobyt.
ZOABCZ! Soczi 2014. Justyna Kowalczyk KONTUZJOWANA - zobacz zdjęcie
PKOl wyjaśnił mu, że procedura akredytacyjna nie przewiduje osoby towarzyszącej attaché.
- W zeszłym roku ktoś mi coś obiecywał, teraz okazało się, że się nie da, bo takie są przepisy. Chyba żeby Iza pojechała bez akredytacji, z nadzieją na bilety wstępu na niektóre zawody, i mieszkałaby gdzie indziej. Ale wtedy nie pokazałbym jej olimpiady. Trudno, nie da się, to się nie da - skwitował 4-krotny medalista olimpijski.