- Bóg ma plan dla każdego. Mam nadzieję, że dla mnie wyznaczy też ważną rolę - mówił przed starciem z "Patriotami" Hynoski, który podkreśla, że jest w stu procentach Polakiem urodzonym w USA (prawdziwe nazwisko Henryk Chojnowski, dziadkowie ze strony matki z Gdańska i Suwałk, ze strony ojca z Mazur).
I rzeczywiście tak było. W 3. kwarcie, przy stanie 17:12 dla Patriots, "Polski Mło" odzyskał piłkę straconą przez kolegę z drużyny. Gdyby tego nie zrobił, "Patrioci" zdobyliby punkty i byłoby po meczu.
W ostatniej minucie meczu najlepszy zawodnik finału, rozgrywający "Gigantów" Eli Manning (31 l.), zainicjował akcję, która zakończyła się na przyłożeniu Bradshawa, i Giants wyszli na prowadzenie 21: 17. Rozgrywający Patriots Tom Brady próbował jeszcze równo z gwizdkiem rozpaczliwego podania przez pół boiska, ale obrona "Gigantów" nie dała się zaskoczyć.
Hynoski zaliczył też 19 jardów po akcjach biegowych. - Analizowaliśmy ich grę i wiedzieliśmy, że mają luki w obronie - mówił bohater, którego z trybun oglądali rodzice.
- Całe życie marzyłem o tym, co teraz udało się synowi - powiedział wzruszony Henry senior, w latach 70. zawodnik Cleveland Browns.