Tym razem Andrzej Gołota błyszczał nie w ringu, lecz w Wielkiej Sali Balowej hotelu Hilton Chicago Down Town (kręcono w nim sceny z filmu "Ścigany" z Harrisonem Fordem). A tańczył nie z Tysonem i Chrisem Byrdem, lecz głównie z córką Aleksandrą (17 l.) na Balu Amarantowym organizowanym przez chicagowską Polonię. Jak dowiedział się "Super Express", Gołota przygotowywał się do tego balu przez kilka miesięcy, cierpliwie ćwiczył taneczne kroki. Efekt był fantastyczny.
Córka państwa Gołotów - na pewno w dużej mierze dzięki znakomitej postawie taty - została Królową Balu. Tytuł ten przyznawany jest debiutantce, która zdobędzie największą sympatię uczestników imprezy i zbierze najwięcej pieniędzy na cele charytatywne. Kiedy ogłaszano wygraną Oli, Andrzej Gołota nie krył dumy i zadowolenia.
W trakcie jednego z tańców Ola niczym bajkowy Kopciuszek zgubiła jeden z bucików. Odnalazł go jej brat Andrzejek.
Na księcia z bajki Ola najwyraźniej jeszcze będzie musiała poczekać, ale zgubienie pantofelka rodzina Gołotów przyjęła za dobrą wróżbę. Może w końcu Andrzej zdobędzie za piątym podejściem mistrzostwo świata wagi ciężkiej? Jeśli będzie tańczył w ringu z Wałujewem czy Maskajewem (jeszcze nie wiadomo, kto będzie jego rywalem w pojedynku o pas czempiona) tak jak poloneza z córką, zwycięstwo ma pewne.