Na trasie były dwa piekielne podjazdy. Najpierw na Col Galibier, potem do Alpe d'Huez. Na pierwszym zaatakowała czwórka kolarzy: Contador z Andy Schleckiem i dwoma „ogonami”. Lider Thomas Voeckler został daleko z tyłu. Ale na zjazdach znów peleton połączył się w całość. Przed sławnymi 21 zakrętami prowadzącymi do Alpe d'Huez do ataku ruszył Alberto Contador. Najgroźniejsi w klasyfikacji nie kontrowali. Jednak kiedy Hiszpan uzyskał ok. 1 minuty, do kontry ruszyli Samuel Sanchez i Pierre Rolland. Dopadli zmęczonego asa i wyprzedzili. Ku radości Francuzów najlepiej wspinał się Rolland, który wygrał. Także Sanchez okazał się lepszy od Contadora, któremu nie udało się "przegrać wyścigu z honorem" i zwycięstwem w najtrudniejszej próbie>
Przed sobotnią czasówką Andy i Frank Schleckowie prowadzą w „generalce” przed Cadelem Evansem i praktycznie tylko ci trzej kolarze liczą się w walce o zwycięstwo w wyścigu. Thomas Voeckler został daleko z tyłu.