Trzymamy kciuki za Franka!

2008-07-23 5:45

Nasz wczorajszy artykuł o judoce Krzysztofie Wiłkomirskim (28 l.) i jego ciężko chorym synku Franku (11 miesięcy) spotkał się z bardzo ciepłym przyjęciem. "Trzymam za Pana kciuki!", "Krzysiek, wierzę, że dasz radę!", "Walcz, człowieku i uratuj syna!" - to tylko kilka z wielu wpisów na internetowych portalach, które przedrukowały tekst.

- To bardzo miłe - komentuje Wiłkomirski w rozmowie z "Super Expressem". - Po waszej publikacji rozdzwonił się mój telefon. Wiele osób odezwało się, żeby dodać mi otuchy i wyrazić wsparcie - zdradza judoka, który przygotowuje się do igrzysk w Pekinie na zgrupowaniu w Zakopanem. - Wierzę, że dzięki pomocy ludzi dobrej woli zbierzemy pieniądze na dalsze leczenie Franka - dodaje sportowiec, który w Pekinie będzie się bił jak szalony o medal. Bo jeśli wskoczy na podium, wywalczy pieniądze na kolejną operację serca synka. Mały Franek urodził się z tylko jedną komorą serca.

W sobotę Wiłkomirski wylatuje do Tokio. Stamtąd po krótkim zgrupowaniu wyruszy do Pekinu.

- Mam opracowaną strategię na olimpijski turniej - zapewnia. - Zamierzam podzielić sobie w głowie mój występ na poszczególne etapy i wychodzić do kolejnych walk na tyle agresywny i świeży, by nie przespać finiszów. Wszystko to bez pomocy psychologa. Byłem niedawno u niego i usłyszałem, że nie jest mi potrzebny. Sam też tak uważam.

Najnowsze