"Super Express": - Na jednej z kart do głosowania wpisano twoje nazwisko jako kandydata na prezydenta Polski. Co ty na to?
Łukasz Podolski: - Fajne, naprawdę fajne. To znaczy, że w Polsce ludzie też mnie doceniają. I choć wolę zostać mistrzem świata niż prezydentem, to miło słyszeć takie historie. A co do polityki. Nasz mecz z Argentyną oglądała kanclerz Angela Merkel, potem odwiedziła nas w szatni. Wesoło było.
- Rozbiliście Argentynę 4:0. Ten wynik zaszokował cały świat...
- Też jestem zaskoczony. Myślałem, że będzie 1:0 dla nas, albo że wygramy w karnych. A tu taki nokaut. Wiedzieliśmy, że rywal ma kłopoty w obronie i to się okazało decydujące.
- To był twój 78. mecz w reprezentacji. Zagraliście kiedyś tak dobrze?
- Myślę, że 4:1 z Anglią i 4:0 z Argentyną to najlepsze mecze Niemiec, w jakich brałem udział.
- Przyćmiliście nawet Messiego.
- Trochę mi go żal, po meczu był załamany. Wymieniłem się z nim koszulką, znamy się z różnych kampanii reklamowych. Teraz jednak klimatu do rozmowy nie było. Nie po 0:4.
- Jedną z rewelacji mundialu jest Thomas Mueller. Wiedziałeś, że tak dobrze będzie grał?
- Że aż tak dobrze zagra, to nikt się nie spodziewał. Tym większa szkoda, że nie pomoże nam dziś w półfinale. Zastąpi go albo Trochowski, albo Kroos. A wracając do rewelacji. Mam nadzieję, że rewelacją to już wkrótce będzie w polskiej lidze Daniel Sikorski, którego poleciłem do Górnika Zabrze.
- Wielu graczy na mundialu narzeka na piłkę Jabulani. A ty?
- Jabulani jest bardzo dobra. W reprezentacji Niemiec nikt nie ma z nią problemu.
- Mecz z Hiszpanią będzie rewan-żem za porażkę 0:1 w finale EURO 2008?
- Nie, ale jesteśmy silniejsi niż dwa lata temu. Dlatego zamierzamy wygrać ten mundial.