W sobotę tylko początek meczu układał się po myśli VIVE. Potem Wisła, w barwach której rewelacyjnie spisywali się bramkarze Morten Seier (32 l.) i Marcin Wichary (29 l.), konsekwentnie budowała przewagę. Skończyło się na wyniku 20:23, czyli na pierwszej przegranej VIVE we własnej hali w tym sezonie.
- Przegraliśmy mecz w ataku, dla kilku zawodników presja była chyba za duża - ocenił trener Wenta. - Ale jutro jest nowy dzień, nowa szansa i będziemy jej szukać. Walczymy dalej - starał się nie dramatyzować trener kieleckiej drużyny. Dopiero dzień później przyznał, jak istotna była ta sobotnia porażka.
- To był dla nas tak naprawdę mecz ostatniej szansy - podkreślił po niedzielnym spotkaniu Wenta, który był już jednak w dużo lepszym nastroju. Wczoraj bowiem jego podopieczni wygrali 23:21 i doprowadzili do remisu 1-1 w rywalizacji finałowej. Bohaterami niedzielnego meczu znów byli bramkarze, choć tym razem ci z Kielc: Marek Kubiszewski (26 l.) i Kazimierz Kotliński (35 l.).
- Kazik nas zatrzymał w drugiej połowie - docenił Kotlińskiego rozgrywający Wisły, Michał Zołoteńko (30 l.).
W Kielcach zatem nastroje wyraźnie się poprawiły, ale i tak to Wisła Płock jest w lepszej sytuacji. W finale gra się do trzech zwycięstw, a dwa kolejne mecze odbędą się w najbliższy weekend w Płocku.
- Chcieliśmy tutaj wygrać dwa mecze i mieć już stosunkowo łatwe zadanie u siebie, ale... rzeczywiście można powiedzieć, że plan minimum wykonaliśmy. Mam nadzieję, że do Kielc na piąty mecz nie będziemy już musieli wracać, że mistrzostwo zapewnimy sobie w Płocku - podsumował Zołoteńko.