Apoloniusz Tajner przed rozpoczęciem zmagań w Soczi przedstawił dziennikarzom swoją wizję: mamy przynajmniej dwanaście szans medalowych. Sami chcieliśmy dodać, że tak naprawdę okazji mamy pewnie z ponad sześćdziesiąt, ale uznaliśmy, że nie ma sensu pozbawiać humoru prezesa Polskiego Związku Narciarskiego. Tym bardziej, że pierwsze starty naszych rodaków w Soczi pozytywnie zaskakują. Skoczkowie trzymają się blisko czołówki, łyżwiarki dzielnie znoszą rolę 'wielkich polskich nadziei', a Justynie Kowalczyk w walce o medale nie przeszkadza nawet złamana noga. Brakuje tylko miejsc na podium. Kolejne niepowodzenie w tym względzie przyniosła rywalizacja sprinterek (7,5 km) w biathlonie.
>>>Paulina Maciuszek ostro o organizatorach! Nienawidzę Rosji!
Polki miały być mocne. I długo wydawało się, że podobne zapowiedzi zbyt bliskie rzeczywistości nie są. Monika Hojnisz strzelała bezbłędnie, a jednak aż dwadzieścia rywalek poradziło sobie na trasie lepiej. Krystyna Pałka demonem szybkości nie była nigdy, a w niedzielnym starcie dodatkowo zaliczyła jedno pudło. Jeszcze mniejszą precyzją popisała się Magdalena Gwizdoń. Dwa pudła i przeciętny bieg dał Polsce zaledwie 40 miejsce.
Optymizm wlała w serca kibiców dopiero Weronika Nowakowska-Ziemniak. Pierwsze strzelanie - pudło. Drugie - bezbłędne. Gdy dobiegła do mety - była trzecia. Pozostawało czekać. Niezbyt długo. Włoszka Karin Oberhofer w cele trafiała precyzyjnie i wypchnęła Polkę z podium. Później podobna sztuka udała się jeszcze Oldze Wiłuchinie, Wicie Semerenko, Anais Bescond i Dorothea Wierer. Dało to naszej reprezentantce siódme miejsce. Gdyby nie pudło, byłby medal. Do brązu zabrakło tylko 9,1 sekundy.
>>>Relacja live z Soczi! Śledź z nami!
Złoto wywalczyła Anastasiya Kuzmina. Kolejne miejsca zajęły wspomniane wcześniej Olga Wiłuchina i Wita Seremenko.