Pekińska wioska zajmuje obszar 66 hektarów, na swoim terenie ma treningowy stadion lekkoatletyczny, kompleks kortów tenisowych i boisk do gier, baseny, księgarnię, w której można kupić wydawnictwa w 104 językach, znakomicie wyposażony szpital, a nawet własna straż pożarną.
Wioskę otworzył jej szef Czen Czili, któremu towarzyszył liczny orszak partyjnych oficjeli. W przemówieniach podkreślano, że Chińczycy zrobią wszystko, by ich goście czuli się w Pekinie jak najlepiej.
Pierwsze wrażenia są dobre. Sportowcy będą zakwaterowani w apartamentach. Każdy z nich ma 3 lub 4 sypialnie, wspólny salon i dwie łazienki. Standard wyposażenia mieszkań jest dobry. Przy okazji do przyjezdnych przeniknęła wiadomość, że prawie każde z mieszkań w wiosce ma już swojego chińskiego właściciela. Wyprzedano je na pniu w cenie 2800-4220 dolarów za metr. To oznacza, że apartamenty w cenie od pół do miliona dolarów poszły jak woda w kraju zwycięskiego komunizmu. Ale to chyba nie ostatni raz, kiedy Chińczycy świat zadziwiają.