Wojtek Wolski: Najpierw kupię lamborghini, a potem ferrari (WYWIAD)

2010-07-23 17:38

Urodzony w Zabrzu Wojtek Wolski (24 l.) tak rewelacyjnie grał w tym sezonie, że szefowie Kojotów Phoenix nagrodzili go nowym, dwuletnim kontraktem za 7 mln 600 tys. dolarów.

- Robiłam z tobą pierwszy wywiad dla "Super Expressu", kiedy miałeś szesnaście lat. Chyba wtedy nawet nie marzyłeś, że będziesz zarabiał tak wielkie pieniądze...

- (śmiech) Nie. Marzyłem tylko, że grą w hokeja będę zarabiał na życie. Nigdy jednak nie myślałem o konkretnych sumach, zerach. Chciałem grać, bo kocham hokej. Nigdy nie kalkulowałem.

- Która strona czarnego krążka jest dla ciebie ważniejsza: sportowa czy finansowa?

- Zawsze sportowa. Pieniądze tylko pomagają w spełnieniu marzeń, kupnie domu czy samochodu.

- Czyżbyś kupił nowe auto? Lamborghini czy ferrari?

- Uwielbiam te auta i kiedyś je sobie sprawię, najpierw lamborghini, a potem ferrari. Jak na razie kupiłem jednak trochę tańszego range rovera supercharged i jestem bardzo z niego zadowolony. Wspaniały samochód (jak sprawdziliśmy, kosztuje minimum 80 tysięcy dolarów - przyp. red.).

- Co teraz porabiasz?

- Większość lata spędzam w Toronto, tu jest mój rodzinny dom, tu czuję się najlepiej. Byłem też w Las Vegas, na Bahamach i w Nowym Jorku. Pewnie w sierpniu pojadę jeszcze na krótkie wakacje. Ale poza tym normalnie już trenuję. Pobudka o ósmej, potem śniadanie. O dziewiątej zaczynam ćwiczenia. O jedenastej trzydzieści - lunch, o pierwszej - trening na łyżwach. Dopiero potem relaks, golf, oglądanie filmów, pływanie. Na weekendy jeżdżę do domu nad jeziorem, tam odpoczywam, przeważnie przy ognisku.

Najnowsze