Wsadzili Wałdocha na minę

2010-01-06 1:28

Jeszcze przed przeczytaniem tego felietonu porzućcie, Drodzy Czytelnicy, nadzieję, że nastroję Was pozytywnie. Piszę bowiem o PZPN...

Po sensownym wyborze Franciszka Smudy na stanowisko trenera kadry wydawało się, że w piłkarskiej centrali ktoś w końcu poszedł po rozum do głowy. Ale to, co się działo ostatnio wokół Tomasza Wałdocha, świadczy o czymś innym. Były kapitan reprezentacji był idealnym kandydatem na asystenta Smudy. Ale rzekomo chciał za dużo - 10 tys. euro miesięcznie. PZPN proponował mu 10 tys., ale... złotych. Komiczna oferta, biorąc pod uwagę, że prezes Lato (za pracę, która kiedyś była społeczna) zarabia 50 tys., działacze dostają po 2 tys. za posiedzenie zarządu PZPN, a sam Smuda wynegocjował kontrakt blisko 200 tys. złotych miesięcznie.

Dziwię się też Smudzie, że dbając o siebie, nie zadbał o człowieka, którego wybrał na asystenta. Mógł walnąć pięścią w stół, bo naród jest za nim, mógł też pokazać wielką klasę, rezygnując z cząstki swego bogatego kontraktu, aby przeforsować Wałdocha. Nic z tych rzeczy.

Najnowsze