WWE SmackDown World Tour. Stephen "Sheamus" Farrelly: To będzie doskonały show! WYWIAD

2011-09-29 0:59

Stephen Farrelly (33 l.), znany jako "Sheamus", a także jako Sheamus O'Shaunessy to jedna z największych gwiazd WWE (World Wrestling Entertainment) czyli największej na świecie federacji wrestlingu. Zawodnik pochodzi z Irlandii, a obecnie mieszka na Florydzie. W maju zawodnik pojawił się w Warszawie, gdzie spotkał się z polskimi fanami. Już 11 listopada będziemy mogli zobaczyć go na pierwszej w Polsce gali WWE, która odbędzie się w PGE Arena w Gdańsku pod nazwą WWE SmackDown World Tour.

Wszystkich fanów czeka wieczór pełen emocji. Głównymi walkami wieczoru będzie starcie Randyego Ortona vs. Markiem Henrym oraz Sheamusa z Christianem. Oprócz nich zobaczymy takie sławy jak Big Show, Wade Barrett, Sin Cara, Daniel Bryan, Cody Rhodes Ted DiBiase, Natalya, Alicia Fox i wiele wiele innych. Jeżeli nie będziecie mogli obejrzeć tego spektakularnego show na żywo, włączcie Extreme Sports Channel, gdzie wrestling jest na porządku dziennym.

- Jakie są twoje wrażenia po spotkaniu z polskimi fanami w Warszawie?

- Polscy fani są niezwykle mili. Chciałem dłużej zostać w Polsce ale niestety obowiązki sprawiły, że moja wizyta była krótka. Wielu Polaków przyjechało do Irlandii przed kilkoma laty. Potrafią bardzo ciężko pracować. I potrafią się również świetnie bawić. Słowem - pracują na całego i imprezują na całego.

Przeczytaj koniecznie: Jakie wykształcenie mają trenerzy w T-Mobile Ekstraklasie - zestawienie

- Co powiedziałbyś ludziom, którzy mówią, że wrestling to oszustwo?

- Jeżeli ktoś tak mówi to może w każdej chwili wejść ze mną na ring i przekonać się jak jest naprawdę. Nie należy nas mylić z Ultimate Fighting Championship WWE oferuje rozrywkę sportową. Chcemy zabawić publiczność. Wszystkie akcje, które wykonujemy na ringu są prawdziwe. Do swojej pracy podchodzimy poważnie. Podobnie jak atleci poświęcamy dni, miesiące i lata na treningach. Dlatego zawsze przestrzegamy, żeby nikt nie próbował nas naśladować. To co robimy na ringu nie jest zabawą.

- Jeszcze przed kilkoma laty wydaje się, że wrestling był bardziej brutalny.

- Dzisiejsze WWE nie jest takie. Unikamy pokazywania krwi, czy bicia się po głowach krzesłami. Chcemy, żeby oglądały nas dzieci, rodziny. Era Attitude była w porządku ale powiem szczerze, że wolę to, co jest teraz. Fajnie jest patrzeć na te dzieciaki w koszulkach i czapkach Johna Ceny (obecny mistrz WWE i zarazem symbol dzisiejszego, mniej brutalnego wrestlingu - red.). Nie przeszkadza mi, że kupują więcej jego koszulek niż moich. Tak ma być. John Cena jest jak super-bohater.


- John Cena to tzw. „face”. Ty jesteś zawodnikiem typu „heel”. Czy możesz wyjaśnić naszym Czytelnikom na czym polega różnica?

- „Face” to pozytywny bohater, którego lubi publiczność. Na ringu zawsze walczy czysto bez żadnych przekrętów. Natomiast „Heel” to „czarny charakter”. Właśnie tak jak ja. Bywa arogancki, dąży do celu za wszelką cenę i ucieka się do podstępów. Osobiście lubię być heel’em.

Patrz też: Carlos Tevez odmówił wejścia na boisko

- Nie czujesz stresu, gdy fani reagują na ciebie negatywnie?

- Dopingowany zazwyczaj jest face a na heel’a się buczy. Tak ma po prostu być. Uwielbiam, gdy publiczność reaguje żywiołowo. To mnie napędza. I czuję się wtedy jakbym był w raju. Zresztą głośne reakcje publiczności elektryzują każdego wrestlera. Najgorzej jest, gdy ludzie milczą. Wtedy staramy wykrzesać z siebie jeszcze więcej, żeby ich pobudzić.

- Pamiętasz czasy, gdy sam jako fan oglądałeś wrestling?

- Zacząłem oglądać wrestling na przełomie lat 80 i 90. Wtedy wielkimi gwiazdami byli tacy zawodnicy jak Bret „Hitman” Hart, Ted DiBiase czy Mr. Perfect. Kilka lat później pojawili się m.in. Triple H oraz Stone Cold Steve Austin. Oglądałem wrestling z wypiekami na twarzy. Muszę jednak przyznać, że zawsze irytowali mnie „ci dobrzy”. Heel zawsze miał ciekawszą osobowość niż face.

- Którą walkę w swojej karierze wspominasz najlepiej?

- Było ich wiele i trudno wybrać tą jedną najlepszą. Bardzo ważny był dla mnie „tables match” (walka z użyciem stołów - przyp. red.) na gali TLC z 2009 roku, w którym pokonałem Johna Cenę i po raz pierwszy w swojej karierze zdobyłem pas WWE Championship. Zawsze będę pamiętał też swoją pierwszą walkę na Wrestlemanii 26 przeciw Triple H. Myślę, że świetną walkę stoczyłem z Johnem Morrisonem na TLC w 2010 roku w „ladder matchu” (walka z użyciem drabin - przyp. red.). Chociaż przegrałem z Morrisonem to uważam, że nasza walka przyćmiła pozostałe na tej gali. W WWE piękne jest to, że nawet po latach zawodnicy i fani wspominają niektóre pojedynki.

- A jakie są twoje marzenia na przyszłość?

- Chciałbym stoczyć walkę w main evencie (walka wieczoru - red.) na największej gali WWE - WrestleManii i zdobyć tytuł World Heavyweight Championship. Tego pasa jeszcze nigdy nie miałem.

- 11 listopada w Ergo Arena na granicy Gdańska i Sopotu odbędzie się gala WWE. Czy możesz zdradzić nam więcej szczegółów na ten temat?

- To będzie pierwszy show WWE w Polsce. Europejskie tourne jest zawsze ekscytujące i tak samo będzie tym razem. Uwierzcie mi, że WWE na żywo to nie to samo co widzicie w telewizji. Zobaczycie niesamowite akrobacje Sin Cary. Na ringu pojawi się także najsilniejszy człowiek świata Mark Henry. Przyjadą również Randy Orton, Daniel Bryan, ja oraz inni świetni zawodnicy. Nie mogę się już doczekać min tych wszystkich dzieciaków, gdy zobaczą nas w akcji. Chociaż przeczuwam, że rodzice będę jeszcze bardziej podekscytowani. To będzie doskonały show!

Najnowsze